Znany psycholog Andrzej S. opuścił areszt
Sąd uchylił areszt wobec znanego
psychologa Andrzeja S., oskarżonego o tzw. czynności seksualne z
udziałem nieletnich. Znany psycholog Andrzej S., oskarżony o molestowanie dzieci, opuścił w środę w karetce, kwadrans przed 16, areszt na warszawskim Mokotowie. Sąd uznał jego stan zdrowia za na tyle poważny, że musi on leczyć się poza aresztem.
21.01.2009 | aktual.: 18.05.2018 11:04
Rzecznik warszawskich sądów sędzia Wojciech Małek powiedział, że prowadzący proces znanego psychologa Sąd Rejonowy dla Warszawy- Mokotowa wystąpi do szpitala o informację, jak długo może potrwać leczenie oskarżonego. - Wtedy sąd podejmie dalsze decyzje - oświadczył sędzia Małek. Dodał, że jedną z nich może być zawieszenie procesu.
Mjr Luiza Sałapa, rzecznik Centralnego Zarządu Służby Więziennej powiedziała, że władze aresztu śledczego otrzymały od Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów postanowienie uchylające trwający od lata 2004 r. areszt.
Andrzej S. chorował zanim znalazł się w areszcie. Obecnie więzienni lekarze orzekli, że jego stan zdrowia jest na tyle ciężki, iż nie mogą już mu zapewnić właściwego leczenia w szpitalnej części aresztu i należy je kontynuować w zwykłym szpitalu.
Mokotowski sąd w kwietniu 2007 r. po zamkniętym dla publiczności procesie skazał S. na 8 lat więzienia i zakaz wykonywania zawodu psychologa przez 10 lat. Wyrok uchyliła w grudniu 2007 r. wyższa instancja, nakazując powtórzenie sprawy. Wiadomo jedynie, że przyczyny uchylenia miały charakter formalny.
Gdy sprawa Andrzeja S. stała się głośna, do prokuratury zgłosiły się inne osoby przez niego pokrzywdzone. Psycholog został oskarżony o molestowanie dwóch kolejnych dziewczynek. Nowy akt oskarżenia połączono ze starym i ten proces toczy się również niejawnie, oskarżonemu grozi do 10 lat więzienia.
Cała sprawa zaczęła się od tego, że na śmietniku niedaleko mieszkania Andrzeja S. w Warszawie znaleziono kilkaset zdjęć dzieci, m.in. trzymających wibratory. Trop zaprowadził śledczych do psychologa. W mieszkaniu S. znaleziono kolejne zdjęcia i płyty CD z dziecięcą pornografią.
W śledztwie i przed sądem oskarżony mówił, że jego działanie było formą "terapii dzieci autystycznych", co miało je "otworzyć". Zdaniem prokuratury psycholog nie pomagał dzieciom, ale je krzywdził.