Znany legnicki chirurg zatrzymany pod zarzutem łapownictwa
110 złotych za wystawienie 30-dniowego zwolnienia lekarskiego i poświadczenie nieprawdy w dokumentach medycznych może być kresem medycznej kariery znanego legnickiego chirurga. 61-letni Marian M. wpadł w pułapkę zastawioną przez policję.
05.02.2004 | aktual.: 05.02.2004 08:28
Wszystko zaczęło się od poniedziałkowej wizyty pacjenta w prywatnym gabinecie chirurga. Pacjent domagał się zaświadczenia z oględzin ciała twierdząc, że został pobity. Dokument został wystawiony. Lekarskie honorarium wyniosło 300 złotych. Pacjent chciał jednak więcej. Poprosił o wystawienie miesięcznego zwolnienia lekarskiego. W tym celu obaj panowie umówili się na dzień następny, już w służbowym gabinecie chirurga, zatrudnionego w legnickim szpitalu wojewódzkim.
Łapówka pod nadzorem
Co było dalej, to już tajemnica, którą kryje policja. Według oficjalnej wersji, pacjent zgłosił się do niej i poinformował o lekarskiej propozycji korupcyjnej: pieniądze za zwolnienie. - Nie mogę powiedzieć, co zrobiliśmy. To tajemnica naszych działań operacyjnych. Potwierdzam jednak, że zastawiliśmy pułapkę. Wręczenie pieniędzy odbywało się już pod naszą kontrolą - poinformował oficer prasowy legnickiej policji komisarz Sławomir Masojć.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w chwilę po zrealizowaniu kontraktu, 30-dniowe zwolnienie lekarskie za 110 zł, w gabinecie chirurga pojawiła się policja. Lekarz został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań. Od tego momentu dramat zamienił się w farsę. Zgodnie z procedurą, zatrzymany powinien zostać zbadany przez lekarza. Rzecz w tym, że żaden z legnickich medyków, do których zwrócili się policjanci, nie chciał podjąć się oględzin kolegi po fachu. Zrobił to dopiero lekarz z Lubina. Wówczas okazało się, że... stan zdrowia chirurga uniemożliwia przetrzymywanie go w policyjnej izbie zatrzymań! Policjanci musieli zwolnić lekarza, wręczając mu wezwanie do legnickiej prokuratury rejonowej.
Ofiara prowokacji?
Marian M. na wczorajsze przedpołudniowe przesłuchanie stawił się punktualnie. - Lekarzowi postawiliśmy dwa zarzuty: łapownictwa i poświadczenia nieprawdy w obu wystawionych przez niego dokumentach - mówi rzecznik prokuratury Leonard Michalak. - Padłem ofiarą prowokacji - twierdzi zdecydowanie Marian M., który nie przyznaje się do niczego. Wobec faktu, że lekarza (niemal dosłownie) złapano za rękę, podejrzany może się jednak spodziewać poważnych kłopotów w pracy. - Zwróciłem się do naszego radcy prawnego o opinię, jak powinienem postąpić jako pracodawca - mówi dyrektor szpitala Mirosław Gibek. Prokuratura była bardziej zdecydowana. Na czas śledztwa objęła lekarza zakazem wykonywania zawodu, odebrała mu paszport i wyznaczyła kaucję w wysokości 5 tys. zł.
Laureat plebiscytu
Marian M. to znana postać w legnickim światku medycznym. Przysłowiowej “połowie Legnicy” składał i gipsował połamane ręce i nogi. To człowiek znany, a przez wielu lubiany. To także laureat ostatniego plebiscytu “Gazety Wrocławskiej” na najpopularniejszego lekarza w regionie legnickim.
Grzegorz Żurawiński