ŚwiatZnany działacz opozycji wypuszczony z aresztu KGB

Znany działacz opozycji wypuszczony z aresztu KGB

Szef białoruskiej opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (OGP) Anatol Labiedźka powiedział po wypuszczeniu z aresztu śledczego KGB, że nie podpisywał tam żadnych oświadczeń i że przyczyna zwolnienia jest dla niego zagadką.

07.04.2011 | aktual.: 07.04.2011 13:56

Na konferencji prasowej w biurze partii dodał, że zarzuty o masowe zamieszki, które postawiono mu po zatrzymaniu, pozostają w mocy, choć nie przedstawiono mu zarzutów końcowych.

- Przez trzy i pół miesiąca byłem odcięty od informacji, o wielu rzeczach nie wiem - mówił Labiedźka, który w areszcie znalazł się po rozbitej przez milicję demonstracji opozycji, w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia. Powiedział, że przez trzy miesiące nie był przesłuchiwany.

Opisując traktowanie w areszcie śledczym KGB, powiedział, że w grudniu i styczniu rządzili tam "ludzie w maskach", a w marcu warunki stały się lepsze. Przyznał, że zmuszano go do rozbierania się, wystawiano na zimno, nie wyłączano światła. Wcześniej o znęcaniu się w podobny sposób nad aresztantami - zmuszaniu do stania nago na chłodzie i spania na wznak z odkrytą twarzą pod włączonym oświetleniem - mówił były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz.

Labiedźka dodał, że słyszał krzyki niektórych więźniów, zwłaszcza młodych i wnioskuje z tego, że obchodzono się z nimi bardzo surowo.

Szef OGP ocenił też, że teraz opozycja musi opracować żądania wobec władzy dotyczące wyborów, ponieważ nie ma sensu brać udziału w wyborach, po których ludzie trafiają do aresztów.

Labiedźka nie wypowiedział się na temat oświadczenia złożonego tuż po wyborach przez kandydata OGP na prezydenta Jarosława Romańczuka, wskazując, że nie widział tego wystąpienia.

Romańczuk w oświadczeniu, które zostało nagrane przez telewizję państwową, obarczył winą za przebieg demonstracji innych liderów opozycji, zwłaszcza Andreja Sannikaua, a także jego żonę dziennikarkę Irynę Chalip.

Anatol Labiedźka został zatrzymany po wielotysięcznej demonstracji w Mińsku 19 grudnia, gdy opozycja kwestionowała oficjalne wyniki wyborów, według których 80 proc. głosów zdobył urzędujący szef państwa Alaksandr Łukaszenka. W środę wieczorem został wypuszczony z aresztu w zamian za zobowiązanie do nieopuszczania kraju - poinformował KGB.

Labiedźka nie kandydował w wyborach prezydenckich, był mężem zaufania kandydata swojej partii - Romańczuka.

Anna Wróbel

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)