Znany alpinista: Polacy, bądźcie dumni z waszego lekarza
"Polacy, bądźcie dumni z waszego lekarza Roberta Szymczaka. To prawdziwy bohater. Ryzykując życiem ratował mego
brata" - napisał w liście do mediów Pablo Ochoa de Olza.
03.06.2008 | aktual.: 03.06.2008 19:47
Alpinista, 30-letni Robert Szymczak, lekarz Klinicznego Oddziału Ratunkowego Szpitala Akademii Medycznej w Gdańsku, był w grupie osób, które ruszyły na ratunek słynnemu hiszpańskiemu alpiniście Inaki Ochoa de Olza, gdy ten zachorował podczas próby wejścia na Annapurnę (8091 m).
19 maja Szymczak, po zdobyciu szczytu siódmej pod względem wysokości góry świata Dhaulagiri (8167 m), szykował się do powrotu do kraju, gdy do Katmandu dotarła wiadomość, że Inaki Ochoa jest ciężko chory. Polski lekarz ruszył na ratunek.
W liście do polskich mediów brat hiszpańskiego alpinisty, Pablo Ochoa de Olza napisał, że chce "uhonorować dzielnego człowieka, który nie zawahał się zaryzykować swojego życia, swoich planów, swojego zdrowia".
"Poświęcił wszystko, aby pomóc osobie, której nawet za dobrze nie znał. Przekroczył punkt, w którym nawet odważni zawracają. Dawał nam nadzieję, każdym swoim kolejnym krokiem, podejmowanym pomimo trudnych warunków pogodowych i zagrożenia lawinami" - czytamy w liście.
"Mój brat Inaki zginął w dramatycznych okolicznościach. Byłaby to tylko kolejna śmierć na tej górze, gdyby nie jeden szczegół: 15 osób z różnych krajów prowadziło akcję ratunkową, która na długo pozostanie w naszej pamięci. Ta historia będzie zawsze przykładem odwagi i współpracy między ludźmi, solidarności i dobrej woli - napisał brat alpinisty.
40-letni Inaki Ochoa de Olza zmarł 23 maja na wysokości 7400 m wskutek ciężkiego obrzęku mózgu połączonego z odmą płuc. Planował w tym roku wejść na dwa ośmiotysięczniki, których brakowało mu do Korony Ziemi - na Annapurnę i Kanczendzongę.
Annapurna to jedna z najbardziej niebezpiecznych gór świata - jedna trzecia alpinistów, którzy chcieli zdobyć szczyt, poniosła śmierć.