"Znajomości nie mogą decydować o obsadzie stanowisk"
Znajomości, szczególnie polityczne, nie mogą
decydować o obsadzie stanowisk - powiedział premier Donald Tusk
komentując wyemitowany w TVN materiał, z którego wynika, że pracę
w jednym z oddziałów Agencji Rynku Rolnego można załatwić
powołując się w rozmowie telefonicznej na znajomości z ministrem
rolnictwa.
Dziennikarz programu "Teraz My" podając się za działacza PSL, zadzwonił do dyrektora ARR w Bydgoszczy informując, że syn zaufanego człowieka ministra rolnictwa Mirosława Sawickiego szuka pracy i prosi o pomoc. Od dyrektora ARR usłyszał, że nie ma z tym problemu.
Jest kilka spraw - także załatwianie roboty po znajomości, które będą wymagały bardzo konsekwentnego i twardego działania. Zarówno jeśli chodzi o polityków, ale także po to, aby w Polsce coraz rzadziej dochodziło do takich przypadków i to nie tylko w odniesieniu do urzędników podległych administracji centralnej - powiedział Tusk.
Premier oświadczył, że oczekuje "jednoznacznych" decyzji od szefa Agencji Rynku Rolnego. Dyrektor Oddziału Agencji Rynku Rolnego (ARR) w Bydgoszczy Adam Koc, wobec którego TVN zastosował prowokację dziennikarską, podał się we wtorek do dymisji.
Sytuacja nie jest już tak dramatyczna jak przy 20% bezrobociu, ale praca ciągle jest dobrem. W wielu miejscach trzeba rzeczywiście wielu starań, żeby pracę, a szczególnie taką pracę, zdobyć. Znajomości, a szczególnie polityczne, nie powinny być atutem przy załatwianiu prac- powiedział szef rządu.
Jak dodał, dziennikarska prowokacja ujawniła wyraźnie, że niektórzy urzędnicy państwowi nie rozumieją, iż załatwianie komuś po znajomości pracy nie jest praktyką chwalebną. To nie jest praktyka, która charakteryzuje tylko jedno ugrupowanie w Polsce, to jest choroba społeczna - podkreślił premier.
W opinii Tuska jest problem z rozgraniczeniem rekomendacji z uczciwych pobudek od kumoterstwa czy nepotyzmu. Zdaniem premiera czym innym jest rekomendacja czy wsparcie kogoś kto szuka pracy, a czym innym posiłkowanie się tego typu metodami, jak powoływanie się na ministra i szukanie dla krewnego posady. Granica, co jest przyzwoite, a co nie, biegnie w każdym z nas - mówił premier.
Zwrócił uwagę, że od pewnego czasu toczy się debata publiczna na temat definicji słowa "nepotyzm". Jak podkreślił, powstała pewna różnica zdań na temat tego co jest nepotyzmem, a co nie jest, także w obrębie koalicji rządowej.
Szef rządu nie ukrywa, iż istnieje pewna różnica zdań co do oceny zjawiska nepotyzmu między PO a PSL. Będę chciał "uwspólnić" to stanowisko - dodał.
Tusk podkreślił, że nie chce, aby - w świetle wydarzeń ostatnich lat - politycy PSL mieli poczucie, że to jest polityczna nagonka na mniejszego koalicjanta. Ale - jak zaznaczył - PO będzie reagować, piętnować i wyrzucać ludzi z pracy, gdy nepotyzm będzie dotyczył działaczy Platformy.