"Zmieniam zdanie o Rokicie"
Były premier Tadeusz Mazowiecki powiedział, że nic nie wie o inwigilacji w 1990 r. współtworzonego
przez Jana Rokitę Ruchu Wolność i Pokój, a sugestie, jakoby było
inaczej, są kłamstwem.
Jeżeli Jan Rokita mówi, że to zmieniło jego pogląd na ocenę moich rządów, to jego wypowiedź zmienia mój pogląd na ocenę jego jako człowieka - powiedział Mazowiecki podczas konferencji prasowej w Katowicach.
W poniedziałek Rokita, prezentując pierwsze 300 stron z teczki, które w kserokopiach otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej, powiedział m.in.: "Z mojego punktu widzenia ciekawe jest to, że jak wynika z tych dokumentów, inwigilacja Ruchu Wolność i Pokój, młodzieżowej organizacji opozycyjnej z lat 80., którą współzakładałem, została przerwana dopiero w maju 1990 r. To najbardziej szokująca informacja z całej tej dokumentacji. Ona niestety weryfikuje mój punkt widzenia na dzieje pierwszego roku działalności rządu Tadeusza Mazowieckiego".
Jeżeli był wtedy jakiś funkcjonariusz, czy jakaś komenda w Krakowie, która jeszcze inwigilowała ugrupowanie Wolność i Pokój - czego ja nie wiem, to pan Rokita tworzy sugestię, że działo się to za moją wiedzą. Jest to kłamstwo. Pan Rokita to dobrze wie. Jeżeli - bo ja tych materiałów nie znam - tak było, to przecież dobrze wiadomo, że nie było to ani z mojej woli, ani za moją jakąkolwiek wiedzą - podkreślił Tadeusz Mazowiecki.
Przewodniczący Partii Demokratycznej - demokraci.pl Władysław Frasyniuk dodał, że Jan Rokita sam odpowiada za to, co się działo w tym czasie w Służbie Bezpieczeństwa, ponieważ był szefem komisji, która zajmowała się wówczas sprawami Służby Bezpieczeństwa. Moim zdaniem był jednym z najlepiej poinformowanych posłów w ówczesnym parlamencie, a być może w całej polskiej polityce - zaznaczył.
Zarówno Frasyniuk, jak i Mazowiecki sprzeciwili się obowiązującemu w kampanii - ich zdaniem - "dyktatowi sondaży". Mazowiecki określił trwającą kampanię jako "mało merytoryczną" i zdominowaną przez media elektroniczne.
Jesteśmy w takim momencie kampanii, w którym sugeruje się, że wszystko w Polsce zależy od tego, jak się ułożą stosunki miedzy PO i PiS. Chciałem powiedzieć, że naprawdę nie tylko od tego. Polska rządzona przez czterech ludzi: Donalda Tuska, Jana Rokitę, Jarosława Kaczyńskiego i Leszka Kaczyńskiego to nie jest dobre rozwiązanie - powiedział Mazowiecki.
Były premier zaapelował w Katowicach do śląskiej inteligencji, by głosowała na Partię Demokratyczną "w imię roli, jaką ta partia będzie odgrywać w polskim parlamencie dla innego stylu polskiej polityki".
Według Frasyniuka Partia Demokratyczna może uzyskać w wyborach wynik rzędu 6-7%. Zdaniem obu liderów, może się ona stać w przyszłym parlamencie "rozumną, odpowiedzialną i obliczalną" opozycją.
Podczas konferencji zaprezentowano też liderów śląskich list Partii Demokratycznej - demokratów.pl do Sejmu. Liderem listy katowickiej jest trener piłkarski Antoni Piechniczek, obecnie radny wojewódzki z ramienia tej partii i wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Śląskiego.
Jak podkreślił, w Polsce powinno powstać "prosportowe lobby". Jego zdaniem wokół sportu i turystyki można stworzyć wiele miejsc pracy. W Sejmie zamierza też zabiegać o pomyślne rozwiązania dla Śląska.