Zmarnowane szczepionki. Tak tłumaczy się Ministerstwo Zdrowia
5135 - tyle dokładnie zutylizowano szczepionek do tej pory w Polsce. To mniej niż jedna szczepionka na jeden punkt szczepień. Dlaczego jednak preparaty się marnują? Dotarliśmy do wyjaśnień Ministerstwa Zdrowia.
05.03.2021 13:56
Do Polski, według stanu na 5 marca, dostarczono już ponad 4 miliony 466 tysięcy 360 dawek szczepionki przeciw SARS-CoV-2. Do punktów szczepień Agencja Rezerw Materiałowych przekazała 4 248 210 dawek, a zaszczepionych zostało już pierwszą dawką 2 424 929 osób a drugą 1 366 648 osób. Część dawek szczepionki musiała jednak zostać poddana utylizacji. Dlaczego?
Odpowiedź na to pytanie próbowała uzyskać posłanka Hanna Gil-Piątek (Polska 2050 Szymona Hołowni). Wyjaśnienia z resortu zdrowia mogą zaskoczyć.
"W sporadycznych sytuacjach dochodzi do zmarnowania pojedynczych dawek. Najczęściej powodami utylizacji są uszkodzenia mechaniczne (stłuczone lub pęknięte fiolki podczas transportu, nieumyślne stłuczenie ampułki, fragment ciała stałego w fiolce) oraz nieprawidłowości przy sporządzaniu roztworu. Nie zawsze też udaje się uzyskać sześć pełnowartościowych dawek z jednej fiolki. Wszelkie straty szczepionek raportowane są przez punkty szczepień w systemie służącym do ich zamawiania. Utylizacja szczepionek dokonywana jest przez punkty szczepień" - odpisała wiceminister zdrowia Anna Goławska.
Według rekomendacji Europejskiej Agencji Leków (EMA), każda fiolka szczepionki przeciw COVID-19 Pfizer/BioNTech musi zawierać sześć dawek.
"Jeżeli ilość szczepionki pozostająca w fiolce po piątej dawce nie zapewnia pełnej dawki (0,3 ml), pracownik służby zdrowia musi wyrzucić fiolkę i jej zawartość. Nie powinno się zbierać substancji z wielu fiolek w celu uzyskania pełnej dawki" - informowała EMA.
Przypomnijmy, że w styczniu urzędnicy resortu zdrowia, oprócz powyższych argumentów, dodali jeszcze jeden. Budził on największe kontrowersje. Zdaniem urzędników utylizowano szczepionki, bowiem występowała niewystarczająca liczba pacjentów do zaszczepienia.
Tym razem urzędnicy próbują się od tamtej sytuacji odciąć.
"Zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i pozostałe instytucje biorące udział w organizacji szczepień przeciwko COVID-19 dokładają wszelkich starań, by nie dochodziło do utylizowania szczepionek. W tym celu wprowadzono odpowiednie przepisy, zorganizowano system dystrybucji, w tym sprawozdawania z wykorzystania otrzymanych dawek oraz wytycznych postępowania ze szczepionką. Do punktów szczepień szczepionki dostarczane są w oparciu o zamówienie składane przez punkt szczepień, który z kolei ustalany jest na podstawie liczby osób zgłaszających chęć zaszczepienia się, jak również możliwości organizacyjnych podmiotu. Przyjęta praktyka ma na celu uniknięcie sytuacji, w której dochodziłoby do marnowania szczepionek z uwagi na ich nadmierną ilość dostarczoną do punktu szczepień" - informuje podsekretarz stanu Anna Goławska.
Nieoficjalnie, jak ustaliła Wirtualna Polska, dużo dawek trafiło do kosza, ponieważ został przekroczony czas od przygotowania roztworu do zaszczepienia.
Dwa miesiące temu było głośno o zmarnowaniu szczepionek przez Luxmed. Jak informowała "Gazeta Wyborcza" placówka musiała wyrzucić 90 dawek szczepionki przeciw COVID-19. Przesyłka, którą należało natychmiast umieścić w chłodni, leżała w recepcji przez kilka godzin.
Według "GW", kiedy przesyłka "wraz z innymi przesyłkami administracyjnymi" czekała na rozpakowanie, po 2 godzinach nastąpiło przerwanie "łańcucha zimnego" dostaw, co poskutkowało koniecznością wycofania tych dawek z użytku.
Przedstawiciele placówki byli innego zdania.
"Zamówienie zrealizowaliśmy prawidłowo. Kurier przekazał przesyłkę zgodnie z miejscem wskazanym przez Luxmed (...). Kurier powiedział osobie, która odbierała przesyłkę, że paczka zawiera produkty lecznicze do przechowywania w temperaturze od 2 do 8 st. C. List przewozowy zawierał informację, że w paczce są szczepionki, a pracownik firmy Luxmed pokwitował jej odbiór" - argumentował "GW" Marcin Janik, członek zarządu firmy Pharmalink, firmy odpowiedzialnej za dystrybucję wspomnianej partii szczepionek.
Zdaniem Agencji Rezerw Materiałowych główną przyczyną utylizacji dawek był brak możliwości uzyskania 6. dawki oraz uszkodzenia mechaniczne fiolek.
Co ciekawe, na początku lutego, kiedy pojawiły się informacje o ponad 3 tysiącach zutylizowanych dawek, jedną z przyczyn takiego stanu miała być... kradzież preparatów.
"144 dawki szczepionki skradziono, 57 doznało uszkodzeń w transporcie pomiędzy hurtownią a punktem szczepień, 39 było przeterminowane, a 16 zutylizowano, ponieważ liczba personelu medycznego była zbyt mała, by wszystkie wykorzystać" - informował wówczas resort zdrowia.