Zmarły przed włoskim szpitalem kloszard nie był Polakiem
Kloszard, który zmarł na noszach pozostawiony
na 17 godzin przed budynkiem szpitala w Ostii pod Rzymem, nie był
Polakiem - poinformowały źródła policyjne. Tymczasem wszystkie włoskie media podają jego niepolsko brzmiące
imię i nazwisko i cały czas informują, że chodzi o Polaka.
O dramatycznym przypadku zgonu kloszarda włoska prasa poinformowała na początku grudnia. Przywiezionemu do szpitala w Ostii około 40-letniemu choremu bezdomnemu, będącemu pod wpływem alkoholu, nie udzielono pomocy przez cały dzień. Na noszach, pozostawiony bez żadnej opieki, leżał przed wejściem do szpitala.
O porzuconym chorym personel szpitala "Grassi" przypomniał sobie rano następnego dnia, gdy był on już w stanie skrajnego wyziębienia i miał kłopoty z oddychaniem. Udzielona mu dopiero wtedy pomoc kardiologiczna nie zdała się na nic - pacjent zmarł.
Włoskie media - zarówno agencja ANSA, jak i gazety - piszą, że był to Polak, mimo, że nie wskazuje na to wymienione jednocześnie jego imię i nazwisko: Dmail Bodagdl lub w innej wersji Dmail Bodagi.
We wtorek poinformowano, że zarzut sfałszowania karty lekarskiej postawiono jednej z lekarek, która w szpitalnej dokumentacji zanotowała, że po przywiezieniu do szpitala pacjenta reanimowano bezskutecznie przez 20 minut. Wiadomo natomiast, że na pomoc czekał aż 17 godzin, gdyż personel o nim zapomniał. Wcześniej zaś lekarze uznali, że wystawienie go na świeże powietrze dobrze mu zrobi.
Sylwia Wysocka