Zmarł wieloletni dysydent Win Tin
Win Tin, były dziennikarz, wieloletni birmański dysydent i jeden z założycieli Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) zmarł w Rangunie - powiadomiła ta partia, która przez ćwierć wieku pozostawała w opozycji do rządzącej junty. Miał 84 lata.
- Jesteśmy niezmiernie zasmuceni z powodu jego straty, ale mamy wiele rzeczy do zrobienia. Będziemy kontynuować to, o co prosił Win Tin, będziemy podążać jego ścieżką ku demokracji - oświadczył rzecznik NLD Nyan Win.
Podkreślił, że Win Tin do końca życia popierał przywódczynię birmańskiej opozycji, współzałożycielkę NLD i ikonę walki o demokrację i prawa człowieka Aung San Suu Kyi.
Narodowa Liga na rzecz Demokracji powstała w 1988 r. w czasie prodemokratycznego Powstania 8888, które zostało brutalnie stłumione przez wojsko. W masakrze 8 sierpnia 1988 r. (stąd nazwa powstania - PAP) siły junty zabiły ponad trzy tysiące nieuzbrojonych cywili, domagających się demokratyzacji kraju.
Win Tin został aresztowany w 1989 r. i skazany na karę 20 lat pozbawienia wolności za rozpowszechnianie antyrządowych treści i schronienie dziewczyny, która przypuszczalnie dokonała nielegalnej aborcji. W więzieniu Insein w Rangunie był torturowany.
We wrześniu 2008 r. na mocy amnestii został zwolniony po blisko 19 latach. Obiecał wówczas, że będzie walczył w kraju na rzecz demokracji i uwolnienia więźniów politycznych. Na znak solidarności z nimi zawsze chodził w niebieskiej koszuli - typowym uniformie osadzonych.
W 1990 r. NLD wygrała wybory parlamentarne, ale rządząca krajem junta wojskowa zignorowała ich rezultaty. Na ponowne wybory wojskowi zezwolili dopiero w 2010 r., lecz NLD zbojkotowała głosowanie. Zwyciężyła wówczas zbliżona do armii Partia Związku Solidarności i Rozwoju (USDP).
W roku następnym rządzący Birmą od 1962 r. wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej, która wyraziła chęć dialogu z demokratyczną opozycją i przywróciła legalność partii NLD.
Prezydent Thein Sein m.in. osiągnął pojednanie z mniejszościami etnicznymi oraz przywrócił prawo do organizowania strajków i tworzenia związków zawodowych. Od tego czasu reżim uwolnił w kilku falach setki więźniów sumienia: opozycjonistów, mnichów buddyjskich, dziennikarzy i adwokatów.
Jednym z problemów, z jakimi wciąż boryka się Birma, są napięcia między grupami etnicznymi i wyznaniowymi.