Zmarł w więzieniu siedząc za gwałt, którego nie popełnił
Gubernator amerykańskiego stanu Teksas ułaskawił pośmiertnie mężczyznę, który został niesłusznie skazany za gwałt i resztę życia spędził w więzieniu. O niewinności oskarżonego przesądziły testy DNA.
W 1986 roku Tim Cole został oskarżony o gwałt i skazany na 25 lat więzienia. Mężczyzna cały czas twierdził, że jest niewinny. Nie chciał się przyznać nawet wtedy, gdy oferowano mu wcześniejsze zwolnienie warunkowe.
Po 13 latach spędzonych w więzieniu Cole zmarł na atak astmy.
W ubiegłym roku rodzina Cole'a zażądała przeprowadzenia testów DNA, które wykazały jego niewinność. Badania wykonano, gdy inny mężczyzna wysłał do sądu list, w którym przyznał się, że to on jest rzeczywistym sprawcą gwałtu.
Po ułaskawieniu Cole'a jego matka wyraziła radość, że po 25 latach od wyroku sprawiedliwości stało się zadość. Kobieta powiedziała korespondentowi BBC, że jej syn zawsze wierzył w wymiar sprawiedliwości, mimo że wymiar sprawiedliwości nie wierzył w niego.