Zmarł polski weteran wojenny, bo pogotowie miało przerwę
Pochodzący z Polski, a mieszkający w Szkocji, 82-letni weteran II wojny światowej Ernie Rutkiewicz, zmarł pod koniec zeszłego tygodnia na oczach córki, gdyż regulamin udzielania pierwszej pomocy w nagłych przypadkach zabrania odrywania załogi pogotowia od przerwy na posiłek - napisał dziennik "Scottish Daily Record". Rutkiewicz zmarł w Glasgow na skutek zadławienia się.
14.11.2007 | aktual.: 14.11.2007 18:24
Według gazety, karetka reanimacyjna potrzebowała 22 minut od chwili wezwania, by do niego dotrzeć. Rutkiewicz zmarł, gdy ekipa reanimacyjna znajdowała się w odległości niecałych 200 metrów od niego. 43-letniej córce Lindzie nie udało się pomóc ojcu. Nie wyklucza się pozwania publicznej służby zdrowia o odszkodowanie.
Zrozpaczona córka zatelefonowała na pogotowie po raz pierwszy o godz. 19.09, po raz drugi - o 19.22. Tymczasem pogotowie zjawiło się o 19.31. Sprzęt reanimacyjny nie wyczuwał już pulsu, a po przewiezieniu go do szpitala lekarze stwierdzili zgon.
Załoga karetki - jak twierdzi gazeta - jest zdruzgotana tym, iż z powodów regulaminowych przekazano jej wezwanie z opóźnieniem.
"System nie wykazuje, że załoga karetki reanimacyjnej jest wolna i może zostać wysłana do nagłego przypadku do chwili aż upłynie czas wyznaczony na przerwę. Jest tak zawsze, z tą różnicą, iż tym razem doszło do śmierci człowieka" - powiedziało gazecie anonimowe źródło na pogotowiu.
Szkockie Pogotowie Ratunkowe (The Scottish Ambulance Service) wszczęło dochodzenie w sprawie procedury zastosowanej w tym konkretnym przypadku. Rzecznik pogotowia stwierdził, że "wezwanie przyszło w czasie dużej liczby zgłoszeń, a pomoc została udzielona tak szybko, jak okazało się to możliwe, w ciągu 22 minut".
Rutkiewicz był w czasie wojny więźniem obozu koncentracyjnego, z którego zbiegł i przedostał się do Wielkiej Brytanii, by tam wstąpić do Polskich Sił Zbrojnych.