PolskaZmarł Franciszek Starowieyski

Zmarł Franciszek Starowieyski

Zmarł Franciszek Starowieyski, polski grafik, malarz i scenograf - podała rodzina artysty. Miał 79 lat.

Zmarł Franciszek Starowieyski
Źródło zdjęć: © PAP

23.02.2009 | aktual.: 23.02.2009 19:09

Przez wiele lat tworzył na przemian w pracowniach w Warszawie i w Paryżu. Zrealizował około 300 plakatów i uważany jest za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli "polskiej szkoły plakatu". Na początku swojej artystycznej drogi Starowieyski wymyślił sobie pseudonim artystyczny - Jan Byk. - To był po prostu polityczny dowcip - w czasach stalinowskich wymyśliłem sobie najbardziej proletariackie nazwisko, jakie mogłem wynaleźć - powiedział w jednym z wywiadów. Tworząc swoje dzieła antydatował je o 300 lat, bo - jak mówił - XVII wiek jest jego ulubionym okresem.

Starowieyski urodził się w 8 lipca 1930 roku w Bratkówce koło Krosna. Studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pracowni Wojciecha Weissa i Adama Marczyńskiego, a następnie w ASP w Warszawie w pracowni Michała Byliny, gdzie uzyskał dyplom w 1955 roku.

Starowieyski zyskał popularność w latach 60. jako autor plakatów teatralnych i filmowych. Zajmował się także malarstwem, grafika użytkową, scenografią teatralną i telewizyjną. Jest twórcą tzw. Teatru Rysowania.

Wielokrotnie wystawiał w galeriach i muzeach w Polsce oraz Austrii, Belgii, Francji, Holandii, w Kanadzie, Szwajcarii, USA, we Włoszech i in. Jest laureatem wielu nagród, m.in.: Grand Prix na Biennale Sztuki Współczesnej w Sao Paulo (1973), Grand Prix za plakat filmowy na festiwalu w Cannes (1974), Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu w Paryżu (1975), Annual Key Award gazety Hollywood Reporter (1975-1976), nagrody na Międzynarodowym Biennale Plakatu w Warszawie i na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago (1979-1982).

Jego malarstwo cechuje fascynacja ciałem kobiecym o "rubensowskich" kształtach oraz refleksja nad przemijaniem i śmiercią. - Nagość na moich obrazach zwykle nie jest pociągająca. Niewiele kobiet rysuję "na seks", raczej "na alegorię". Wszystko zależy od idei malarza. Często posługuję się w rysunkach ciałem kobiety, gdyż ono najlepiej funkcjonuje symbolicznie - mówił artysta.

Upodobanie do barokowej estetyki przejawiało się również w charakterystycznym dla Franciszka Starowieyskiego makabrycznym poczuciu humoru. Na nobliwe spotkanie rodzin ziemiańskich przybył, ku zaskoczeniu znającej go rodziny, ubrany bardzo przyzwoicie. Szybko jednak wyszło na jaw, że spod wizytowego fraka Starowieyskiego wystaje długi, diabelski ogon z nasyconego smołą sznura. Teresa Starowieyska, żona artysty, na długo zapamiętała dzień, gdy weszła do domu i znalazła męża leżącego na łóżku, z zakrwawioną twarzą i pływającym we krwi, wyłupionym okiem. Do tego makabrycznego żartu Starowieyski użył koncentratu pomidorowego i piłeczki pingpongowej.

Starowieyski znany był także jako kolekcjoner dzieł sztuki. - Całe życie miałem skłonność do kolekcjonerstwa. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze dzieliłem swój czas między sztukę, a kolekcjonerstwo. Będąc zbieraczem, nauczyłem się, że z nowych przedmiotów można wyczytać inne rzeczy niż ze starych. Tu dowiaduję się o fabrykach i gustach ludzi. Do tamtych przedmiotów dochodzi jeszcze ich los - mówił. Jego zdaniem, kolekcjonowanie stanowiło pretekst do rozmów o czasie. - Przedmioty mogą być wieczne i nieskończone. W tym upatruję ich wielkość (...) Zanurzam się w zbieractwie, by na moment dostąpić nieśmiertelności rzeczy - deklarował artysta.

Starowieyski w 1994 roku otrzymał Nagrodę "Złotej Maski" za scenografię do "Króla Ubu" Krzysztofa Pendereckiego w Teatrze Wielkim w Łodzi, a w 2004 Nagrodę Ministra Kultury w dziedzinie sztuk plastycznych. Obraz Starowieyskiego "Porwanie Europy" jest wystawiony w polskim przedstawicielstwie w Unii Europejskiej w Brukseli.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)