Zmarł drugi górnik - ofiara wypadku w kopalni
W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł górnik przewieziony tam po niedzielnym wypadku w kopalni "Mysłowice-Wesoła" - poinformował Wyższy Urząd Górniczy (WUG).
17.01.2008 | aktual.: 17.01.2008 12:35
W kopalni doszło prawdopodobnie do pożaru i wybuchu metanu. Na miejscu zginął 27-letni górnik. Mężczyzna, który zmarł w czwartek, został wydobyty na powierzchnię po kilku godzinach akcji ratowniczej. Miał 49 lat, był starszym inspektorem- poinformowała rzeczniczka WUG Edyta Tomaszewska. Mężczyzna miał 49 lat, zostawił żonę i osierocił dwójkę dzieci.
W niedzielę rano urządzenia pomiarowe w kopalni "Mysłowice-Wesoła" wykazały, że 665 metrów pod ziemią nastąpił gwałtowny wzrost stężenia tlenku węgla. Według specjalistów, doszło tam prawdopodobnie do samozapalenia węgla, a następnie do wypalenia i wybuchu metanu.
W zagrożonym rejonie było sześciu górników. Czterech od razu wycofano. Trzej z nich zdołali uciec o własnych siłach, czwarty - sztygar - trafił do szpitala z objawami zatrucia tlenkiem węgla. Ratownicy rozpoczęli poszukiwania dwóch pozostałych.
Do 49-latka z dozoru dotarli kilkanaście minut przed godz. 14. To ten mężczyzna zmarł w czwartek. Cztery godziny później ratownicy znaleźli drugiego z poszukiwanych, ten górnik zginął na miejscu. Miał 27 lat.
Prezes WUG powołał w poniedziałek specjalną komisję do ustalenia przyczyn wypadku. Po wypadku zapadła decyzja o odizolowaniu rejonu pożaru od reszty kopalni tamami. Oznacza to opóźnienie w uruchomieniu nowej ściany wydobywczej.
Kopalnia Węgla Kamiennego "Mysłowice-Wesoła" powstała przed rokiem w wyniku połączenia zakładów "Mysłowice" i "Wesoła". Do wypadku doszło w wyrobiskach, należących przed połączeniem do "Wesołej".