Zmarł czeski emeryt-zamachowiec
W Centralnym Szpitalu Wojskowym w Pradze-Strzeszovicach zmarł czeski emeryt, który - podejrzany o dokonanie 18 zamachów bombowych i aktów sabotażu - ciężko się zranił, usiłując popełnić samobójstwo.
68-letni mieszkaniec Pragi zatrzymany został w ostatnich dniach grudnia w okolicach pomnika czesko-niemieckiego pojednania niedaleko Teplic nad Metują, dopiero po trwającym kilkadziesiąt minut dramatycznym pościgu. Otoczony przez policję krzyknął, że nie podda się żywy i usiłował popełnić samobójstwo, dziesięć razy uderzając się nożem w szyję.
W stanie ciężkim mężczyzna przewieziony został do Pragi. Badania DNA potwierdziły wcześniejsze podejrzenia policji, że emeryt jest tym, którego ślady (np. włosy) znalezione zostały w miejscu aż 18 zamachów bombowych i aktów sabotażu.
Już pod koniec ubiegłego tygodnia opiekujący się mężczyzną lekarze oświadczyli, że z powodu krwiaka mózgu u chorego doszło do nieodwracalnych zmian w pamięci. Ich zdaniem mężczyzna już nigdy nie byłby zdolny odpowiadać na pytania. Prowadzący śledztwo policjanci uważają, że kwestia motywu działań zamachowca nigdy nie zostanie całkowicie wyjaśniona, ale są przekonani, iż dowody jego winy są niepodważalne.
Zmarły mężczyzna podejrzany był o dokonanie kilkunastu aktów sabotażu na Czeskich Kolejach, wybuch w jednym z praskich szpitali i w praskim hotelu "Duo" oraz próbę wysadzenia w powietrze pomnika czesko-niemieckiego pojednania i praskiego pomnika ofiar komunizmu. Według policji tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności w zamachach tych nikt nie zginął. Podczas zamachu w praskim szpitalu kilkanaście osób zostało rannych.