ŚwiatZmarł były prezydent Bośni i Hercegowiny Alija Izetbegović

Zmarł były prezydent Bośni i Hercegowiny Alija Izetbegović

Były prezydent Bośni i Hercegowiny
Alija Izetbegović zmarł wieczorem w szpitalu w Sarajewie -
podała z Belgradu agencja ITAR-TASS. Wcześniej agencje donosiły,
że 78-letni Izetbegović jest w stanie krytycznym z powodu krwotoku
wewnętrznego.

19.09.2003 | aktual.: 19.09.2003 21:40

Izetbegović, od lat chorujący na serce, został przyjęty do szpitala 10 września ze złamanymi żebrami oraz urazami głowy i szyi po upadku w swym domu. W ostatnich dniach wystąpiły komplikacje, w czwartek doszło do wewnętrznego krwotoku.

Z powodu złego stanu zdrowia Izetbegović, zwany przez swych zwolenników "ojcem narodu", wycofał się z polityki trzy lata temu, rezygnując z udziału w trzyosobowym Prezydium Bośni i Hercegowiny na dwa lata przed końcem kadencji. Rok później zrezygnował z przewodniczenia Partii Akcji Demokratycznej (SDA), będącej największym ugrupowaniem bośniackich Muzułmanów.

Były prezydent przeszedł dwa zawały serca. Leczył się w szpitalach w USA, Arabii Saudyjskiej i Słowenii, gdzie wszczepiono mu rozrusznik.

Izetbegović, w 1990 r. wybrany do Prezydium w pierwszych wolnych wyborach w Bośni i Hercegowinie, doprowadził do uznania jej niepodległości w kwietniu 1992 r. Na czele Prezydium pozostał aż do zakończenia wojny jako faktyczny prezydent Bośni i lider rządzącej SDA, którą założył w 1990 r. Był jednym z sygnatariuszy podpisanego w 1995 r. porozumienia pokojowego z Dayton, kończącego wojnę w Bośni. Po wojnie został dwukrotnie wybrany do nowego Prezydium Bośni i Hercegowiny.

W dawnej Jugosławii odsiedział dwa wyroki (łącznie 9 lat) jako więzień polityczny. W czasie wojny bośniackiej stał się symbolem muzułmańskiego oporu podczas serbskiego oblężenia Sarajewa, miasta, w którym spędził dosłownie całe życie. Jego zwolennicy uznawali go za "ojca narodu". Krytycy twierdzili, że popierał muzułmański fundamentalizm i wykorzystywał machinę partyjną do prześladowania opozycji i zachowania władzy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)