Zlot grafficiarzy na warszawskim dworcu WKD
Przy rytmach muzyki hiphopowej grafficiarze malowali w sobotę przez kilka godzin na ogromnych blejtramach ustawionych we wnętrzach peronu dworca WKD Śródmieście w Warszawie. Do happeningu doszło dzięki zgodzie i poparciu dyrekcji kolei.
Zlot twórców graffiti pod hasłem "Moja energia" zorganizowało stowarzyszenie studenckie "Inicjatywa Młodych". Zaprosiło ono do udziału w happeningu kilkunastu grafficiarzy z Warszawy, Krakowa, Koszalina, Gdańska.
"Chcemy zachęcić do pozytywnego wyładowania energii. Ściągnęliśmy najlepszych znanych nam twórców graffiti. Chodzi nam o jakość, a nie o to, by przypadkowi ludzie mazali byle co po ścianach" - podkreślił Jarek Piełunowicz z "Inicjatywy Młodych".
Prezes Warszawskiej Kolei Dojazdowej Halina Sekita przyznaje, że "w ogólnej opinii graffiti kojarzy się często z chuligaństwem i dewastacją". "Sama jestem przeciwna malowaniu wagonów, dlatego że WKD ponosi z ich przyczyny ogromne straty" - dodała.
Jednak młodzi ludzie ze stowarzyszenia przekonali panią prezes swoim zdyscyplinowaniem. "Nie malują po ścianach, tylko na specjalnych blejtramach. Nie zakłócają ruchu. Lepiej, żeby grafficiarze wyładowali się w wyznaczonych miejscach niż na wagonach. Dlatego po pierwszej udanej wystawie na dworcu Śródmieście podpisałam umowę na następną" - powiedziała Halina Sekita.
Liczy ona na to, że dzięki wyznaczeniu miejsc na graffiti dworzec będzie weselszy, a młodzi ludzie nie będą malowali taboru kolejowego. "Sugerowałam nawet, żeby używali jasnych kolorów, żeby dworzec nie tonął jak do tej pory w ciemnościach" - dodała prezes WKD.
Grafficiarze tworzyli swoje obrazy na specjalnych, długich na kilka metrów blejtramach, pomalowanych farbą akrylową. Dopiero na tym podkładzie - przy użyciu 200 puszek sprayu - tworzyli swoje malowidła. Większość z nich jest abstrakcyjną kompozycją jaskrawych barw i krętych linii.
"Nie mam żadnego gotowego projektu, za każdym razem improwizuję" - przyznał twórca o pseudonimie "Robur", który maluje w stylu "wildstyle".
Inny grafficiarz, ukryty pod pseudonimem "Cybe", uprawia graffiti od 6 lat i miał już sukcesy międzynarodowe. Zalicza do nich udział w zlocie ponad tysiąca miłośników tej sztuki w Wiesbaden kilka lat temu.
"Na co dzień jestem grafikiem komputerowym, graffiti zajmuję się w wolnej chwili. Kiedyś malowałem na zlecenie różnych firm. Potem jednak obudziłem się: po co robić to dla pieniędzy, od razu znika gdzieś cały klimat. Lepiej robić to dla samego siebie" - zauważył "Cybe".
To już druga "wystawa" prac graffiti na dworcu WKD Śródmieście - pierwsza miała miejsce w grudniu zeszłego roku. (aka)