Złośliwość w sieci
Po wyborze Lecha Kaczyńskiego na prezydenta internet zalały strony z niewybrednymi żartami z prezydenta elekta.
08.11.2005 22:08
Wkrótce jednak ich autorami może się zająć prokurator, zapowiada "Metropol".
Obok tekstów typowo satyrycznych czy filmików z Lechem Kaczyńskim tańczącym disco, w internecie można też znaleźć np. emblemat ze swastyką zbudowaną z kaczych łap i z podpisem: IV RP. Wśród materiałów humorystycznych są więc i takie, które można byłoby uznać za szkalujące prezydenta.
Od momentu zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego będą stanowiły przestępstwo z paragrafu 135 kodeksu karnego mówiącego o publicznym obrażaniu głowy państwa. Za ten czyn grozi do 3 lat więzienia. Czy oznacza to, że autorzy tych stron już niedługo mogą mieć prokuratora na karku?
- Naszą stronę http://www.spieprzajdziadu.com/ założyliśmy w nocy po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich. To był efekt frustracji powyborczej, przyznaje Adam, jeden ze współautorów witryny. Dodaje, że tydzień później były już zajęte wszystkie najpopularniejsze domeny z hasłem wywoławczym "spieprzaj dziadu". Jak widać, przeciwnicy prezydenta z jego niefortunnej wypowiedzi do mieszkańca Pragi trzy lata temu uczynili swoje sztandarowe hasło.
Sam Lech Kaczyński odpowiedział ustami swojego rzecznika, że nie będzie reagował nawet na najbardziej brutalne ataki, ponieważ byłoby to zniżanie się do poziomu ich autorów. Ale po zaprzysiężeniu nowego prezydenta wystarczy, że którykolwiek z oburzonych obrażaniem głowy państwa obywateli zawiadomi prokuraturę, a będzie ona musiała zgodnie z prawem wszcząć postępowanie z urzędu.
Gdyby jednak doszło do skazania kogoś z paragrafu o obrazie głowy państwa, byłby to pierwszy taki przypadek od czasów PRL, konkluduje "Metropol".