Złom na wagę złota
Kradną wielokilometrowe odcinki przewodów
energetycznych, na kolei rozkręcają szyny, demontują hale, mosty,
znaki drogowe i metalowe elementy z nagrobków cmentarnych. Nie ma
dla nich znaczenia, co kradną i gdzie - pisze "Dziennik Polski".
05.01.2006 | aktual.: 05.01.2006 04:13
Według gazety, wysokie ceny złomu sprawiają, że złodzieje stają się coraz bardziej bezczelni - często nie szukają nawet ustronnych miejsc i działają w biały dzień.
Plaga kradzieży od lat dotyka PKP. Złodzieje kradną wszystko - począwszy od przewodów trakcyjnych, na śrubach mocujących szyny kończąc. Znikają wszelkie elementy wykonane z metali kolorowych, m.in. urządzenia do samoczynnego hamowania pociągu i tzw. dławiki, pokazujące, czy tor jest wolny. Ich brak zagraża bezpieczeństwu ruchu.
Roczne straty kolei - spowodowane kradzieżami - szacowane są na kilkanaście milionów złotych. Najwięcej metalowych elementów ginie na Śląsku. W Małopolsce i na Podkarpaciu w ciągu 10 miesięcy minionego roku zarejestrowano 1139 kradzieży. Warto jednak podkreślić, że po raz pierwszy od wielu lat - ich liczba spadła (w analogicznym okresie ubiegłego roku było ich 1475).
Zdaniem Edwarda Wójcika, komendanta Regionu Straży Ochrony Kolei w Krakowie, sytuację poprawiły przepisy dotyczące kontroli punktów skupu złomu. Wcześniej miała tego prawo tylko policja; teraz ma je także straż miejska i SOK. (PAP)