Złodziej pisze przemówienia Lepperowi
„Złodziej złodzieja nie rozliczy” – mówi Andrzej Lepper. A szefem swoich doradców zrobił człowieka skazanego za potężną aferę gospodarczą i oskarżonego o kolejne przestępstwa, za które grozi mu 15 lat więzienia - dowiedziała się „Gazeta Polska”.
20.04.2004 | aktual.: 20.04.2004 13:36
Lepper: złodziej złodzieja nie rozliczy
„Wyprawiają sobie rauty i bale za nasze pieniądze. Złodziej ze złodziejem siada w telewizorze i kłóci się, który złodziej więcej Polski ukradł”, „Złodziej złodzieja nie rozliczy” – takich określeń używa Andrzej Lepper wobec swoich przeciwników.
Kazimierz Zdunowski, były działacz PZPR, to alfa i omega klubu parlamentarnego Samoobrony i szef doradców Andrzeja Leppera. Zajmuje w sejmie należący do klubu pokój, w którego czterech ścianach rozgrywają np. takie scenki:
Wchodzi niepozorny młody mężczyzna. – Pan poseł będzie przedstawiał stanowisko klubu. Tu ma pan poseł materiały – urzędowym tonem tłumaczy mu Zdunowski, wręczając papiery dotyczące integracji Polski z UE. - Tak dużo? To ja nie dam rady tego w jeden dzień przeczytać... – narzeka poseł. Zdunowski narzekaniami się nie przejmuje, a parlamentarzyście poleca, by przemówienie przyniósł mu do kontroli i poprawy.
Były działacz PZPR napisał i poprawił wiele wystąpień Leppera i innych polityków Samoobrony. To na jego biurko trafiają projekty sporządzone przez doradców Leppera. Zdunowski czyta, poprawia i - jak mawiają niektórzy z doradców - cenzuruje.
Wizerunek medialny Leppera to dzieło nie tylko samego lidera Samoobrony, ale także Zdunowskiego i Janusza Maksymiuka. Obaj panowie znają się z działalności w Krajowym Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Maksymiuk to także były działacz PZPR. Był dyrektorem PGR-u, potem posłem PSL w sejmie kontraktowym, a od 1991 r. - parlamentarzystą SLD.
- Andrzej Lepper ma wybitną pamięć, naturalną męską odwagę i ogromną intuicję – kreśli nam sylwetkę swego szefa Zdunowski, który wypowiada się także na tematy związane z etyką i moralnością. Na stronie internetowej Samoobrony czytamy jego słowa - że posłów, którzy opuścili Leppera, „można oceniać tylko w kategoriach etyki, tak się po prostu nie postępuje”.
Zdunowski i Maksymiuk, choć są najbliższymi współpracownikami Leppera, nie kandydowali do parlamentu ani zbyt często nie występują w mediach (w przypadku Zdunowskiego wyjątkiem były jego publiczne wypowiedzi przy okazji przekazywania przez Samoobronę dokumentów „związanych z atakiem terrorystycznym na Nowy Jork 11 września oraz doświadczeniami na bydle w Klewkach”).
Powód? Afery gospodarcze, w które zamieszani są obaj politycy.
Lewe faktury Zdunowskiego
Zdunowski, na wiadomość, że „GP” wie o nowym akcie oskarżenia przeciwko niemu, bardzo się zdenerwował i nie chciał rozmawiać.
- Pan jest nieuczciwy w swoich ocenach i sądach. Niech pan pisze, co pan chce – powiedział. - Skoro mowa o uczciwości, to jak się pan czuje jako osoba pisząca i poprawiająca przemówienia polityków Samoobrony, w których często padają określenia takie jak złodzieje i aferzyści, samemu mając wyrok i będąc oskarżonym w kolejnej sprawie? - spytaliśmy. - Najlepiej odpowiedział na to pan przewodniczący Lepper – będzie wyrok to porozmawiamy. - Ale jeden wyrok prawomocny już jest. - O tym już rozmawialiśmy.
Sekretarka umawiająca naszą rozmowę zwraca się do swojego szefa „panie dyrektorze”. Tytuł dyrektora może dziwić, bo 27 kwietnia 2000 r. Sąd Rejonowy w Otwocku skazał Kazimierza Zdunowskiego na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat, 12 tys. 500 zł grzywny oraz zakaz pełnienia stanowisk kierowniczych przez 5 lat, uznając go winnym tego, że „wyrządził znaczną szkodę majątkową w kwocie 3.678.897,95 złotych”, doprowadzając bank w Sandomierzu do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem. Wyrok jest prawomocny.
Zdunowski został uznany winnym przestępstwa z artykułu 297 kodeksu karnego: „Kto w celu uzyskania dla siebie lub innej osoby kredytu (...) przedkłada fałszywe lub stwierdzające nieprawdę dokumenty albo nierzetelne, pisemne oświadczenia dotyczące okoliczności mających istotne znaczenie dla uzyskania takiego kredytu (...), podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Wyrok dotyczył przestępstwa, którego Zdunowski dopuścił się jako szef firmy ZPH „Polkar”. Właścicielem firmy były Kółka Rolnicze. W 1993 r. po zwycięstwie wyborczym SLD i stworzeniu koalicji z PSL premierem został Waldemar Pawlak. Ogłosił akcję „Frontem do rolnictwa”. Jednym ze sposobów wspierania rolnictwa miał być tzw. faktoring.
Faktoring w wykonaniu kierowanego przez Zdunowskiego Polkaru polegać miał na tym, że Bank Depozytowo-Kredytowy z Sandomierza udzielał kredytów płockiej Petrochemii, a ta miała za to dawać na kredyt paliwo płynne dla rolników. Rozprowadzać je miały firmy – hurtownicy. Od hurtowników pieniądze trafiać miały do spółki „Polkar”, a ta – po pobraniu od jednego do kilku procent prowizji – oddawać je do banku.
Kierowana przez Zdunowskiego firma zachowała się jednak inaczej - zaczęła otrzymanymi pieniędzmi obracać, przeznaczając je na handel oraz zakup trzech majątków w różnych częściach kraju.
Chcąc uzyskać kolejny kredyt w sandomierskim banku Zdunowski kazał swojemu pracownikowi wystawić faktury na sprzedaż paliwa 12 firmom. Faktury opiewały na olbrzymią sumę – 3 miliony 678 tysięcy złotych. Było to oszustwo - w rzeczywistości żadna z firm nie kupiła paliwa.
Zdunowski bronił się argumentując, że faktury mogą dotyczyć transakcji, które dokonane zostaną w przyszłości. Jednak w toku śledztwa ustalono, że aż sześć z owych firm w ogóle nie handlowało, i nie zamierzało handlować z „Polkarem” paliwem. W efekcie oszustwa, jak stwierdził sąd, Zdunowski „wyrządził znaczną szkodę majątkową w kwocie 3.678.897,95 złotych”, doprowadzając bank do niekorzystnego rozporządzenia swoim mieniem.
Kazimierz Zdunowski nie potrafił odpowiedzieć nam, jak to się stało, że kazał wystawić faktury na firmy, które w ogóle nie kupowały od „Polkaru” paliwa. – Ja tylko akceptowałem wystawione faktury – stwierdził. Kiedy spytaliśmy, dlaczego z wyroku sądu wynika, że było inaczej, Zdunowski odparł: - Faktury wystawiał pracownik. Nawet 15 lat więzienia
O wyroku Zdunowskiego „Gazeta Polska” pisała dwa lata temu. W ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że prokuratura Warszawa-Śródmieście skierowała przeciwko niemu kolejny akt oskarżenia. Jak potwierdziliśmy w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia, tym razem Zdunowski oskarżony jest na podstawie aż pięciu paragrafów.
Według prokuratora jest winny przestępstw z następujących artykułów:
Art. 286 § 1 – „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Art. 271 § 1 – „Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Art. 294 § 1 – „Kto dopuszcza się przestępstwa określonego w (...) art. 286 § 1 (...), w stosunku do mienia znacznej wartości, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.
Art. 91 § 1 – „Jeżeli sprawca popełnia w podobny sposób, w krótkich odstępach czasu, dwa lub więcej przestępstw, zanim zapadł pierwszy wyrok, chociażby nieprawomocny, co do któregokolwiek z tych przestępstw, sąd orzeka jedną karę na podstawie przepisu, którego znamiona każde z tych przestępstw wyczerpuje, w wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę”.
Art. 11 § 2 – „Jeżeli czyn wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów”.
Oznacza to, że Zdunowskiemu grozi do 15 lat więzienia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że i tym razem zarzuty dotyczą przestępstw, jakie miał popełnić będąc szefem firmy Polkar. Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu pierwszej rozprawy.
Prokuratura: fałszerstwa Maksymiuka
Jak informowaliśmy dwa lata temu, Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście o przestępstwo związane z działalnością drugiej firmy mającej w nazwie słowo „Polkar” oskarża też Janusza Maksymiuka, któremu zarzuca poświadczenie nieprawdy. To pozwoliło mu obsadzić swoimi ludźmi zarząd kolejnej spółki rolniczych kółek, w której rządził razem ze Zdunowskim - RTG Polkar.
Akt oskarżenia przeciwko Maksymiukowi nosi datę 27 lipca 2001 r. Do sądu wpłynął w sierpniu tego samego roku. Mimo to do dziś nie wyznaczono terminu rozprawy!
Według prokuratury Maksymiuk skłamał dwukrotnie. Po raz pierwszy 5 lutego 1999 r., gdy w protokole posiedzenia Rady Nadzorczej Rolniczego Towarzystwa Gospodarczego Polkar Sp. z o.o. napisał niezgodnie z prawdą, że uczestniczyli w nim członkowie rady Zofia Czaja i Henryk Siedlecki. I własnoręcznym podpisem potwierdził, iż wybrali oni w tajnym głosowaniu do zarządu spółki Teresę Wiernicką. W rzeczywistości ani Czai, ani Siedleckiego na zebraniu nie było.
Kolejne fałszerstwo miało miejsce miesiąc później – 5 marca 1999 r. Maksymiuk znów poświadczył nieprawdę w protokole posiedzenia Rady Nadzorczej. Miały w nim uczestniczyć te same osoby, ale konsekwencje podjętych przez nie decyzji były dalej idące. Mieli odwołać z zarządu spółki dwie osoby, a na ich miejsce wybrać Zdunowskiego i Irmindo Bochenia. Historyjka o przebiegu zebrania znów została wyssana z palca. „Protokoły fikcyjnych posiedzeń, w których Janusz Maksymiuk potwierdził nie odpowiadające prawdzie zdarzenia, po ich przepisaniu podpisał jeszcze w tych samych dniach nanosząc odręcznie podpisy” – twierdzi prokuratura.
- Wymienił zarząd na spolegliwy, bo szykował się do transferu pieniędzy do swojej kieszeni – twierdził Jan Grygieńć, późniejszy likwidator „Polkaru” z ramienia rolniczych kółek.
Ze sfałszowanymi decyzjami Maksymiuk udał się do Sądu Rejonowego, a konkretnie - do XIV wydziału gospodarczego. Sędziowie, przyjmując za prawdziwe dostarczone przez Maksymiuka protokoły, podjęli decyzję o wpisaniu zmian w zarządzie spółki do rejestru.
Jak poinformowano nas w prokuratorze Warszawa-Śródmieście, prokuratorzy, którzy skierowali akty oskarżenia przeciwko Maksymiukowi i Zdunowskiemu, już tam nie pracują.
Rosyjskie długi
Zdunowski i Maksymiuk to - obok Bolesław Borysiuka, byłego działacza Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (zob. „Rosyjski łącznik Leppera”, „GP” nr 15 z 14 kwietnia br.) - twórcy promoskiewskiej linii polityki zagranicznej Samoobrony.
10 grudnia 2001 r. „Życie” podało, że Maksymiuk i Zdunowski mają długi wobec rosyjsko-białoruskiej firmy Capital and Business Management International SA. Firma ta prowadziła rozległe interesy m.in. z Irakiem. Maksymiuk nawiązał z nią kontakt za pośrednictwem mieszkającego w Polsce Białorusina Pawła Szpilskiego, którego UOP podejrzewał o powiązania z białoruskim KGB lub wywiadem rosyjskim.
Według „Życia” Maksymiuk i Szpilski spotkali się w połowie 1997 r. na prywatnym przyjęciu we Wrocławiu, na którym bawili się polscy i białoruscy biznesmeni. Niektórzy byli powiązani z białoruskim wywiadem. Reprezentowana przez Szpilskiego rosyjsko-białorusko spółka stała się później partnerem RTG Polkar.
Interesy z Rosją Zdunowski łączył z politycznymi wystąpieniami. Podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa 17 grudnia 1998 r., przemawiając w imieniu rolniczych kółek, atakował rząd za niedocenianie rosyjskiej potęgi gospodarczej. Wychwalał sukcesy np. Gazpromu i potępiał ich „obrażanie” przez rząd. O rządowych ekspertyzach, mniej hurraoptymistycznych w ocenie rosyjskiego rynku, mówił:
„Materiał w wielu miejscach jest obraźliwy w stosunku do partnera. Opublikowanie takiego materiału jako oficjalnego dokumentu ministra rolnictwa przejętego przez Komisję, czy omawianego przez Komisję, rodzi już skutki negatywne po stronie wschodniej i musimy z tego sobie zdawać sprawę. To nie jest tak, że firmy rosyjskie padają. Padają małe, ‘handelkowe firemki’. Firmy, takie jak np. Mosmałakopiszczeprom, Agropłodimport, Gazprom, Wschodniosyberyjska Kampania Naftow,a pracują, kupują i są bardzo poważnymi partnerami”.
O wypowiedź na temat Kazimierza Zdunowskiego poprosiliśmy także Andrzeja Leppera, z którym na rozmowę telefoniczną umówił nas poseł Krzysztof Filipek. Po usłyszeniu, z kim rozmawia, Lepper rozłączył się.
Piotr Lisiewicz