Złodziej, który kochał sztukę
Stéphane Breitwieser był przez lata utrapieniem wszystkich muzeów w Europie. Zanim trafił do więzienia, z miłości do sztuki dokonał 239 kradzieży w sześciu krajach – czytamy w tygodniku Forum, który przedrukował tekst z Le Figaro Magazine.
02.02.2005 | aktual.: 02.02.2005 15:45
Ściany celi aresztu w Miluzie, w której Stéphane Breitwieser oczekiwał na proces i gdzie próbował powiesić się na dzień przed wyrokiem, są zupełnie puste. „Kolekcjoner-włamywacz” może na dłuższy czas zapomnieć o obrazach. 8 stycznia sąd apelacyjny w Strasburgu skazał go na trzy lata więzienia, z czego dziesięć miesięcy w zawieszeniu. W ten sposób amator sztuki musiał zapłacić za „francuski odcinek” (70 kradzieży w kilkudziesięciu prowincjonalnych muzeach) swego złodziejskiego serialu. W latach 1994–2001 Breitwieser dokonał łącznie aż 239 kradzieży dzieł sztuki w muzeach i galeriach w Austrii, Belgii, Danii, Francji, Holandii i Szwajcarii.
Breitwieser skończył niedawno 33 lata. Z pewnością nadal rozpamiętuje wydarzenia z 20 listopada 2001 roku, gdy w najgłupszy możliwy sposób wpadł w ręce szwajcarskiej policji. Tego feralnego dnia przestępca wrócił na miejsce zbrodni, do muzeum Ryszarda Wagnera w Lucernie, skąd dwa dni wcześniej wyniósł róg myśliwski o wartości 100 tysięcy franków szwajcarskich (65 tysięcy euro). Jeden ze strażników rozpoznał go i powiadomił policję. Mundurowi błyskawicznie wsadzili Breitwiesera za kratki.
Siekiera i młotek
W dziewięć dni później w miasteczku Gerstheim przypadkowy spacerowicz dostrzegł dziwne odblaski w ciemnych wodach kanału Marna-Ren. Nurkowie z francuskiej żandarmerii wyłowili w tym miejscu 102 dzieła sztuki pochodzące z różnych europejskich muzeów, przede wszystkim wyroby ze srebra, kości słoniowej i stare okazy broni, ale także roztrzaskane ramy mistrzowskich płócien… Niecodzienny połów trwał miesiąc.
Mireille Stengel, matka Stéphane’a Breitwiesera, na wieść o jego aresztowaniu przez szwajcarską policję wpadła w panikę. Postanowiła natychmiast pozbyć się wszystkich skarbów – obrazów i innych przedmiotów, które syn ukradł i schował w ich wielkim domu w Eschentzwiller.
„Pozbyć się” znaczyło po prostu zniszczyć łup. W taki oto sposób przepadły znane na całym świecie obrazy Watteau, Breugela czy Bouchera. Siekiera i młotek poszły w ruch. Potem zarówno płótna jak i cała reszta cennych przedmiotów wylądowały w mrocznych wodach kanału. Nawet szwajcarski wymiar sprawiedliwości, na ogół niemiłosiernie precyzyjny, miał tym razem kłopot z wyceną strat: „Idących bez wątpienia w dziesiątki milionów dolarów…”. Prawdę powiedziawszy, nikt nie jest w stanie dokładnie przeliczyć tego na pieniądze. O stratach artystycznych lepiej nie mówić…
Dominique Rizet