Zjemy wszystkie rekiny?
W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat populacja rekinów białokoniuszkowych w Zatoce Meksykańskiej zmniejszyła się o 99%. Winę za ich zagładę ponoszą łamiący prawo rybacy i handlarze sprzedający płetwy rekinów do celów spożywczych - informuje magazyn "Nature".
13.02.2004 | aktual.: 13.02.2004 19:23
Według zajmującej się badaniem populacji rekinów Julii Baum z kanadyjskiego Uniwersytetu Dalhousie w Halifax, podobnie drastyczny spadek liczby tych ryb nastąpił prawdopodobnie także w innych wodach świata. "Szokujące jest to, że nikt do tej pory nie zwrócił na to szczególnej uwagi" - mówi Baum.
Julia Baum należy do dużej grupy naukowców prowadzących badania nad masową zagładą oceanicznych drapieżników. "Rekinom grozi zagłada na skalę światową" - ostrzega badaczka. Zagrożenie dotyczy nie tylko rekina białokoniuszkowego (Carcharhinus longimanus). Bliskie wyginięcia są także m.in. rekiny młoty, których liczba w ciągu ostatnich 15 lat zmniejszyła się w Oceanie Atlantyckim o 89%.
Zdaniem Baum, za zagładę rekinów winić należy rybaków i handlarzy, którzy sprzedają płetwy rekinów jako przysmak. Jest on podstawowym elementem słynnej w wielu regionach świata (na przykład w Hongkongu) zupy. Pomimo tego, że takiego kaleczenia rekinów zabrania rybakom prawo amerykańskie, nielegalny handel trwa.
Płetwy osiągają niezwykle wysokie ceny i dlatego walka z nielegalnym handlem jest bardzo trudna. "Biedni rybacy nie mogą oprzeć się pokusie takich połowów" - mówi Julia Baum.
Do nielegalnego łapania rekinów używa się często długich lin zakończonych hakiem - takich, jakie stosowane są przy połowie tuńczyka.