Zjazd KPCh zakończył się zmianami w kierownictwie parii
XVII zjazd Komunistycznej Partii
Chin zakończył się przyjęciem poprawki do statutu
partii oraz wprowadzeniem w najwyższym kierownictwie zmian, które
mają umocnić pozycję przywódcy partii Hu Jintao.
Zjazd zatwierdził odejście trzech z 9 najwyższych chińskich przywódców, w tym wiceprezydenta Zenga Qinghonga, uważanego przez analityków za rywala Hu Jintao. Zeng, a także Luo Gan i Wu Guanzheng nie zostali wybrani do 204-osobowego Komitetu Centralnego, nie będą zatem mogli wejść do ścisłego kierownictwa - Stałego Komitetu BP KC KPCh, gdzie zasiadali od 2002 r.
Odejście Luo i Wu nie było oczekiwane, zaś nad odsunięciem Zenga dyskutowało się od miesięcy - twierdzą obserwatorzy.
Jeśli Stały Komitet pozostanie 9-osobowy, to zostaną wybrani jego czterej nowi członkowie. Czwarte miejsce zwolniło się po śmierci w tym roku Huanga Gu.
Do Komitetu Centralnego nie trafiła także jedna z niewielu kobiet w chińskiej elicie politycznej - Wu Yi. Oznacza to, że ustąpi ona także prawdopodobnie z rządu, gdzie piastowała stanowisko wicepremiera.
Zjazd KPCh, liczącej, według ostatnich danych, 73,36 mln członków, odbywa się co pięć lat - na poprzednim zjeździe w 2002 r. kierownictwo objął wyznaczony przez architekta chińskich reform Deng Xiaopinga Hu Jintao. Było to pierwsze w historii KPCh planowe i płynne przekazanie władzy.
Około 30% delegatów zjazdu stanowili "modelowi działacze" z najniższego szczebla, w tym rolnicy, robotnicy, nauczyciele. Uczestniczyło w nim także około 20 prywatnych przedsiębiorców, w tym siedmiu, którzy brali udział w poprzednim zjeździe. Na sali obrad znalazł się też pierwszy chiński astronauta Yang Liwei oraz tenisistka Zhang Yining.
Około 2 200 delegatów wpisało do statutu zasadę "naukowego rozwoju", o co zabiegał Hu. Przekonywał on o konieczności "zrównoważonego rozwoju w celu zagwarantowania zdrowego i szybkiego wzrostu".
Wśród najważniejszych problemów do rozwiązania Hu wymieniał podział dochodów, zatrudnienie, ochronę socjalną, służbę zdrowia i edukację. Jak zaznaczył, utrzymuje się "między tym, co udało nam się osiągnąć, a oczekiwaniami narodu rozbieżność, której nie wolno lekceważyć".