ŚwiatZiołkowski: Neil Armstrong jednym z następców mitycznego Ikara

Ziołkowski: Neil Armstrong jednym z następców mitycznego Ikara

Neil Armstrong, podobnie jak Leonardo da Vinci, bracia Wright czy Jurij Gagarin, był następcą mitycznego Ikara - człowieka, który chciał oderwać się od Ziemi i osiągać nieosiągalne - powiedział dr Krzysztof Ziołkowski z warszawskiego Centrum Badań Kosmicznych PAN.

Ziołkowski: Neil Armstrong jednym z następców mitycznego Ikara
Źródło zdjęć: © AFP | NASA

26.08.2012 | aktual.: 26.08.2012 15:02

Amerykański astronauta Neil Armstrong, który w 1969 r., jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu, zmarł w wieku 82 lat z powodu komplikacji po przebytej niedawno operacji serca.

- Ten człowiek to był człowiek legenda, człowiek symbol - powiedział astronom dr Krzysztof Ziołkowski. - Nawiązuję tu do mitu o Dedalu i Ikarze. Następcami tego mitycznego Ikara są tacy ludzie jak Armstrong. Tu warto wspomnieć o Leonardzie da Vinci, który projektował maszyny latające (...), potem warto przypomnieć Konstantego Ciołkowskiego, prekursora astronautyki czy braci Wright, którzy na "statku powietrznym" wzbili się nad powierzchnię Ziemi i przez chwilę latali (...). Trzeba też przypomnieć Jurija Gagarina, który pierwszy okrążył Ziemię. Aż w końcu dochodzimy do człowieka, który postawił stopę na innym niż Ziemia ciele niebieskim. I to jest właśnie Neil Armstrong.

- Wymieniam tylko przykłady, ale to są właśnie następcy mitycznego Ikara. Bo ten mit o Dedalu i Ikarze jest ciągle żywy. Ciągle chcemy się wzbijać ponad Ziemię, przekraczać granice, osiągać nieosiągalne itd. Do takich ludzi należał właśnie Neil Armstrong, stąd też jego rola w naszej kulturze na trwałe się zapisała i będzie trwać - dodał astronom.

Dr Ziołkowski zaznaczył, że ślady, które zostawił na Księżycu Neil Armstrong, cały czas istnieją i mogą tam przetrwać niezwykle długo. - Na powierzchni Księżyca nie ma atmosfery i nie ma żadnych procesów - takich jak na powierzchni Ziemi - które ślady by zniszczyły. One tam po prostu trwają. Chyba że w to miejsce uderzy jakiś mikrometeoroid i wybije nowy krater uderzeniowy. Tylko w ten sposób może ta powierzchnia być zniszczona. Nic innego nie jest w stanie tych śladów zniszczyć i one rzeczywiście będą trwały. Jeśli kiedyś jacyś nasi następcy tam wylądują, będą mogli je oglądać (...). Ale chyba istotniejszą rzeczą jest ślad, jaki Neil Armstrong zostawił w kulturze - powiedział dr Ziołkowski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)