"Ziobro powinien zapłacić za zniszczone laptopy"
Resort sprawiedliwości będzie domagał się zwrotu kosztów naprawy uszkodzonych laptopów używanych przez byłego szefa resortu Zbigniewa Ziobrę i asystenta w gabinecie politycznym - zapowiedział szef resortu Zbigniew Ćwiąkalski.
Ten rodzaj zniszczeń ma charakter nieprzypadkowy - ocenił minister. Nie potrafił jednak powiedzieć, kto zniszczył sprzęt. Zbigniew Ćwiąkalski zaznaczył, że Ziobro jako pracownik powinien zwrócić użytkowany sprzęt w dobrym stanie i w związku z tym - zwrócić pieniądze.
Jak podał, z ekspertyz wykonanych przez punkt serwisowy wynika, że koszt naprawy laptopa, z którego korzystał Ziobro wyniesie ponad 5 tys. zł. Wymaga on bowiem wymiany m.in. płyty głównej, obudowy i matrycy.
To nie jest laptop prywatny, tylko sprzęt służbowy powierzony pracownikowi. Na pewno nie będziemy w nim sprawdzać żadnej prywatnej korespondencji - powiedział Ćwiąkalski. Nie chciał mówić o zawartości tego komputera i zapewniał, że sprawa nie ma charakteru politycznego.
Zniszczony laptop ministra Ziobry
W czwartek TVN pokazał działającego laptopa, który miał należeć do ministra Ziobry. Okazało się, jednak, że nie należał on do samego ministra. Laptop, który udało się włączyć dziennikarce TVN, był używany przez pracownika gabinetu politycznego Zbigniewa Ziobry, a nie przez ministra - oświadczył minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Po podanej w mediach informacji, że Ziobro i pracownik jego gabinetu politycznego oddali resortowi uszkodzone laptopy, dziennikarka TVN udała się do ministerstwa. Tam pokazano jej dwa laptopy - czarny i srebrny, z informacją, że czarnego używał Ziobro, i że jest uszkodzony.
Dziennikarka włączyła jednak urządzenie demonstrując, że działa. Sławomir Różycki z biura informacyjnego ministerstwa sprawiedliwości, który pokazał dziennikarce laptopa, sam był zdziwiony, że udało się go uruchomić. Wcześniej mówił, że komputer ma zniszczone "wszystko wewnątrz" i że "zwykłymi metodami" nie da się go włączyć.
Na konferencji prasowej Ćwiąkalski oświadczył, że z numerów ewidencyjnych wynika, iż Ziobro używał tego drugiego laptopa, w kolorze srebrnym i że w nim po włączeniu "tylko migają diody, a obraz się rozmywa". Pytany, czemu zatem w czwartek twierdzono, że były minister używał tego drugiego laptopa, Ćwiąkalski odparł, że widocznie "błędnie twierdzono" i zaszła pomyłka.
Po konferencji Różycki zapewnił, że gdy w czwartek wypożyczył z biura administracyjnego laptopy do demonstracji, błędnie przekazano mu, iż minister Ziobro używał czarnego, podczas gdy był on w użytku asystenta, o czym świadczą numery ewidencyjne.
Ziobro: to manipulowanie informacjami
W czwartek Ziobro, odnosząc się do zniszczenia laptopa, powiedział, że było to "zwykłe uszkodzenie fizyczne, które każdemu czasem się zdarza".
Wiele miesięcy przed wyborami, kiedy nikt się ich nie spodziewał, uszkodzeniu uległ jeden z moich laptopów - który posiadałem do własnego użytku. Został wymieniony i otrzymałem innego laptopa. Gdy odchodziłem z ministerstwa, poprosiłem o wystawienie rachunku, dlatego został oddany do wyceny. Chciałem być uczciwy i zapłacić - podkreślił Ziobro.
Manipulowanie teraz tymi informacjami i podawanie, że niszczyłem jego obudowę, ekran, gdzie nie ma żadnej pamięci, jest kompletną bzdurą, dlatego, że jeśli ktoś chce zniszczyć pamięć, niszczy twardy dysk - dodał b. minister.
Brakuje 4 kart SIM Ziobry
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie zwrócił czterech kart do telefonów - poinformował również jego następca Zbigniew Ćwiąkalski na piątkowej konferencji.
Minister Ziobro oświadczył, że karty SIM (identyfikujące abonenta i zawierające część danych) do telefonów komórkowych zostały przypadkowo zniszczone; nie zwrócił czterech takich kart - powiedział Ćwiąkalski.
Były to telefony pre-paidowe, które, sami państwo wiecie, kiedy i w jakich okolicznościach są zazwyczaj używane i dlaczego - dodał.
Minister sugerował, że przez te telefony Ziobro mógł prowadzić rozmowy w różnych sprawach, np. w sprawie tzw. afery gruntowej. Rola pana ministra w tej sprawie była duża - dodał, nie rozwijając tej myśli.
Ćwiąkalski potwierdził też swoją poranną wypowiedź, że w resorcie odkryto, iż w gabinecie politycznym ministra Ziobry kasowano pliki z komputera sekretarki. Mówił, że gdy okazało się, iż pliki te zachowała ona na papierze, pracownicy gabinetu politycznego niszczyli je niszczarką.
W tej sprawie w resorcie zarządzono kontrolę, by ustalić ile dokumentów zniszczono i czego dotyczyły. Ćwiąkalski powiedział, że obecna wiedza na ten temat pochodzi z "oświadczeń pracowników".
Wynika z nich - mówił minister - że skasowano m.in. terminarz zajęć ministra oraz korespondencję gabinetu politycznego z prokuraturami na temat śledztw, w których "pojawia się zainteresowanie kampanią SLD". Nie wiem, co z tą sprawą się działo, bo brakuje dokumentów mogących wskazywać, jak głębokie było to zainteresowanie - dodał.
Ćwiąkalski nie wykluczył, że po zakończeniu kontroli o jej wynikach będzie powiadomiona prokuratura. Podkreślił, że dokumenty w służbowym komputerze mają charakter służbowy i może się okazać, że niektóre z nich mogą stać się dowodami w jakiejś sprawie.