Ziobro naciska na prokuratorów. Pomogą w walce z lichwiarzami
Prokuratorzy pomagają ofiarom lichwiarzy odzyskiwać utracone nieruchomości. W ciągu minionych 12 miesięcy podjęli działania w 243 takich sprawach cywilnych - wynika z informacji z prokuratury. To efekt wytycznych, które rok temu minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro wydał ws. zasad prowadzenia śledztw dotyczących udzielania lichwiarskich pożyczek.
09.09.2017 06:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Zobowiązałem prokuratorów, by stawali w obronie często starszych, osamotnionych i schorowanych ludzi, którzy pożyczając drobne kwoty, tracili nawet domy czy mieszkania - powiedział pytany o to przez minister Ziobro.
Dodał, że ofiary lichwiarzy były wcześniej bezsilne i bezbronne, gdyż bez pieniędzy i bez prawniczej wiedzy nie były w stanie dochodzić swoich krzywd na drodze powództwa cywilnego. - Dlatego wydałem wytyczne, by prokuratorzy byli aktywni nie tylko w sprawach karnych, ale by składali także pozwy i pomagali pokrzywdzonym odzyskać ich nieruchomości w sprawach cywilnych. Po roku widać efekty - powiedział.
Według prokuratury od końca sierpnia 2016 r., kiedy wydano wytyczne, prokuratorzy w całym kraju wnosili pozwy o stwierdzenie nieważności lichwiarskich umów, dzięki czemu nieruchomości mogły wrócić do prawowitych właścicieli. Składali też - jak poinformowano PAP - wnioski o wpisanie w księgach wieczystych tzw. ostrzeżenia, aby przejęte przez lichwiarzy domu, mieszkania czy działki uchronić przed dalszą sprzedażą, i zgłaszali udział prokuratury w toczących się sprawach cywilnych, by wspierać ofiary lichwiarzy w odzyskiwaniu majątków.
- Wszystko po to, by pokrzywdzeni czuli, że państwo stoi po ich stronie, a prokuratura chroni ich przed przestępcami - wyjaśnił Ziobro. W sumie - według danych podawanych przez Prokuraturę Krajową - prokuratorzy podjęli działania w 243 takich sprawach.
Jedna z głośniejszych toczy się w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku. Przedstawiciele firmy pożyczkowej, proponując klientom z całej Polski pożyczki, pobierali od nich opłaty za rozpatrzenie wniosku i nie zwracali pieniędzy - mimo odmowy przyznania kredytu. Pokrzywdzonych jest co najmniej 75 tys. osób, a ich straty są szacowane na ponad 180 milionów zł. W imieniu oszukanych klientów prokuratura składa masowo pozwy o zwrot nielegalnie pobranych opłat.
Prokuratury angażowały się też w prowadzenie postępowań karnych dotyczących przestępczości lichwiarskiej. Tego rodzaju postępowania, jak wynika z danych Instytutu Sprawiedliwości, w przeszłości kończyły się w zdecydowanej większości przypadków odmową wszczęcia śledztwa albo jego umorzeniem. Wytyczne zobligowały prokuratorów m.in. do tego, by wymieniali się informacjami i weryfikowali pojedyncze doniesienia o przestępstwach lichwiarskich pod kątem tego, czy w sprawach pojawiają się te same osoby: notariusze, pośrednicy czy pożyczkodawcy.
- Chodzi o to, by możliwie szybko wykrywać i unieszkodliwiać zorganizowane grupy, które zajmują się lichwą na masową skalę, a także by ustalać i zabezpieczać ich majątki zdobyte wskutek przestępstwa - wskazywał minister Ziobro.
W głośnej aferze lichwiarskiej, o której Ziobro informował w lipcu br., postawiono zarzuty 14 osobom podejrzanym o wyłudzanie domów i mieszkań na podstawie oszukańczych pożyczek. Pokrzywdzonych jest co najmniej 100 osób, które straciły nieruchomości o łącznej wartości 16 mln zł. Przestępcy wyszukiwali zdesperowanych ludzi, mających kłopoty finansowe, w internecie albo na tablicy ogłoszeń w gdańskim Urzędzie Miasta, na której informowano o licytacjach. Proponowali swoim ofiarom pożyczki pod zastaw ich mieszkań. Niektórych łudzili obietnicą pomocy w znalezieniu pracy, by starczyło na spłatę zobowiązań. Wysokość pożyczek wynosiła od tysiąca do 50 tys. zł.
Pokrzywdzeni dostawali tylko część obiecanych pieniędzy. Wartość ich mieszkań była zaniżana nawet o połowę, a ukryte oprocentowanie sięgało 80 proc. Ofiary lichwiarzy były oszukiwane nawet wtedy, gdy rzetelnie zwracały pieniądze. Nie dostawały za to pokwitowań. Przy podpisywaniu umów lichwiarze wymuszali na nich zgodę, że mogą wymeldować ich i innych domowników z mieszkania. Potem urządzali "najazdy" na ich domy i wyrzucali swe ofiary na ulicę.
W tej sprawie prokuratura po raz pierwszy zastosowała tzw. konfiskatę rozszerzoną - możliwość odebrania nielegalnie zdobytego majątku, który przestępcy ukryli, przepisując na inne osoby.
MS chce również, by za lichwę groziło nawet 5 lat więzienia. Nowe przepisy mają poprawić sytuację pokrzywdzonych. Projektodawcy chcą, by lichwiarze nie mogli żądać, by zabezpieczeniem dla niewielkiej, np. kilkusetzłotowej pożyczki było mieszkanie czy dom.
Obecnie za lichwę grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Podlega jej ten, "kto wyzyskując przymusowe położenie innej osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, zawiera z nią umowę, nakładając na nią obowiązek świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym".
Według MS, przepis ten działa słabo, bo obecnie karane jest samo zawarcie umowy, niezależnie od jej następstw w dochodzeniu do zwrotu udzielonej pożyczki. "Do wypełnienia znamion przestępstwa konieczne jest ponadto znajdowanie się osoby w przymusowym położeniu, a sprawca musi działać umyślnie, tj. zdawać sobie sprawę z położenia pokrzywdzonego i działać w celu osiągnięcia korzyści" - czytamy w uzasadnieniu projektu.
Projektodawcy chcą, by karze od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności podlegał ten, kto - wbrew ograniczeniom dotyczącym wysokości sumy zabezpieczenia - będzie chciał zaspokoić roszczenie z przedmiotu zabezpieczenia, co spowoduje u pożyczkobiorcy straty powyżej 10 tys. zł. Chodzi o wyeliminowanie np. takich sytuacji, gdy zabezpieczeniem dla niewielkiej, np. kilkusetzłotowej pożyczki jest mieszkanie czy dom.