Ziobro: jeszcze dziś zwrócę się o akta Sobotki
Prawdopodobnie jeszcze dziś zwrócę się do sądu o akta sprawy byłego
wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki - powiedział w radiowej "Trójce" minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
01.12.2005 | aktual.: 01.12.2005 11:18
Ma to związek ze środowym wystąpieniem do niego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o wszczęcie procedury ułaskawienia Sobotki, skazanego dwa tygodnie temu przez Sąd Apelacyjny w Krakowie na 3,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności i pozbawienie na 5 lat prawa do zajmowania stanowisk w administracji publicznej związanych z dostępem do informacji niejawnych, m.in. za ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej.
Prezydent zwrócił się do ministra sprawiedliwości o jego opinię w tej sprawie. Opinia ta nie jest dla prezydenta wiążąca.
Ziobro powiedział, że był zdumiony tym wnioskiem. Regułą jest, że zawsze prezydent występując o ułaskawienie chce poznać opinie sądów, które wydawały wyroki w tych sprawach - powiedział Ziobro. A w tym wypadku prezydent wydał polecenie, że chce wszcząć tryb bez zapoznania się z opiniami sądów - dodał.
"Nie widzę przesłanek do ułaskawienia"
Na pytanie, jak długo potrwa procedura przekazywania akt i opinii prezydentowi, Ziobro powiedział, że "w pełni rzetelne spojrzenie na sprawę wymagałoby zapoznania się również z opiniami sądów, zwłaszcza w takiej sytuacji, gdy sprawa dopiero co została osądzona".
Ziobro nie odpowiedział jednoznacznie na pytanie, czy do 22 grudnia prezydent Kwaśniewski otrzyma akta sprawy i jego opinię. Kodeks postępowania karnego przewiduje, daje wskazówki dla sądu, kiedy należy uruchamiać tryb ułaskawieniowy. Jest tam powiedziane, że rzutuje na tę sytuację zachowanie skazanego po wyroku, jego żal, skrucha z powodu tego co zrobił, zadośćuczynienie krzywdy, jakieś szczególne wydarzenia - powiedział.
Dzisiaj ja nie widzę na pierwszy rzut oka żadnych przesłanek, które uzasadniałyby stosowanie takiej procedury, to tym bardziej będę musiał się bardzo wnikliwie i dokładnie zapoznawać z tymi aktami - powiedział Ziobro. Nie mogę działać pochopnie i z dnia na dzień, jak to się zwykło czynić, od razu wysyłać panu prezydentowi te akta i opinie, co nie znaczy, że tego nie zrobię niezwłocznie, jak tylko będzie to możliwe - powiedział.
Ziobro zaznaczył, że "wobec ludzi władzy, którzy dopuszczają się zdrady swoich podwładnych, zwłaszcza zdrady funkcjonariuszy policji, którzy walczą z najgroźniejszymi bandytami, poprzez tę zdradę narażają ich zdrowie i życie, należy postępować bardzo surowo". Jestem zwolennikiem zaostrzenia prawa karnego w takich sytuacjach - dodał.
Kaliszowi też się upiecze
Sobotka został skazany w sprawie tzw. przecieku starachowickiego za ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w trakcie zakupu kontrolowanego broni palnej, amunicji i narkotyków. W tej samej sprawie skazani zostali za utrudnianie postępowania karnego byli posłowie SLD poprzedniej kadencji Henryk Długosz (wyrok 1,5 roku) i Andrzej Jagiełło (1 rok więzienia).
Prezydent Kwaśniewski uruchomił też procedurę ułaskawiającą byłego szefa swojej kancelarii Ryszarda Kalisza. Postępowanie w sprawie z powództwa prywatnego białostockiego radnego Jacka Żalka przeciwko Kaliszowi zostało warunkowo umorzone. Sąd nakazał mu jednak zapłatę ośmiu tys. zł zadośćuczynienia. Taki wyrok zapadł pod koniec października przed białostockim sądem.
Proces o pomówienie dotyczył wypowiedzi Kalisza, związanej z zajściami na wiecu wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego w 2000 r. w Białymstoku. Żalek uznał, że Kalisz naruszył jego dobre imię, pomawiając go "o zorganizowanie, a następnie kierowanie uzbrojoną w noże i gazy obezwładniające grupą osób zakłócających wiec Aleksandra Kwaśniewskiego".
Zdaniem Ziobry, sprawa Kalisza jest analogiczna do sprawy Sobotki, choć ich waga jest nieporównywalna. Chodzi o sprawę karną z oskarżenia prywatnego, gdzie pan Ryszard Kalisz poniósł konsekwencje swoich ostrych słów, jakie kierował w jednej z debat. Pan prezydent zażądał też tych akt bez zapoznawania się z opiniami sądów - powiedział minister sprawiedliwości.