Ziobro dobiera sobie profesorów prawa
Na podpis premiera czeka nowy skład Komisji
Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. Czy zniknie "pustka intelektualna"
wokół ministra Zbigniewa Ziobro? - stawia pytanie "Gazeta Wyborcza".
- Przedstawiłem listę kandydatów ministrowi, czekam na nominacje od pana premiera, spodziewam się na dniach - mówi prof. Andrzej Siemaszko, przewodniczący komisji powołany w grudniu 2005 r. po odwołaniu w atmosferze skandalu prof. Stanisława Waltosia, jednego z twórców kodeksów z 1997 r. To zapoczątkowało serię konfliktów nowego ministra sprawiedliwości ze środowiskiem prawniczym.
Z pracy w komisji zrezygnowali wszyscy jej członkowie, specjaliści w dziedzinie prawa karnego. "Gazeta Wyborcza" pytała później ministra, czy nie czuje pustki wokół siebie. Do obiegu weszła odpowiedź ministra: - Czułbym pustkę intelektualną, gdybym opierał się na tych ludziach.
Kogo dziś minister zgromadził wokół siebie? - Ani słowa na ten temat- odpowiada prof. Siemaszko. - Komisja składa się z ludzi, którzy co do zasady akceptują cele pana ministra i chcą w ich realizacji pomóc - mówi Jacek Czabański z gabinetu politycznego ministra doradzający w sprawach polityki karnej.
Zbigniew Ziobro kilkakrotnie podkreślał, że otacza się wybitnymi fachowcami praktykami. Z profesury powoływał się jednak tylko na prof. Krystynę Daszkiewicz z UAM, znaną m.in. z publikacji wytykającej błędy w kodeksach z 1997 r.- zaznacza "GW".
Sam kodeks karny Ziobro określał epitetem "liberalny" i wziął go za jeden z głównych obiektów ataku. Prof. Daszkiewicz do nowej komisji, choć proszona - według źródeł "GW" - nie weszła, bo wymówiła się pracą nad nową książką.
- Lista była płynna, pojawiały się różne nazwiska - mówi jeden z byłych członków komisji. (PAP)