Ziobro chce kasacji wyroku, który "zabiera dorobek życia"
Do krakowskiego sądu apelacyjnego wpłynęła
skarga kasacyjna Zbigniewa Ziobry od wyroku w sprawie naruszenia
przez niego dóbr osobistych kardiochirurga Mirosława Garlickiego. Jak mówił Ziobro w grudniu 2008 roku, konieczność pokrycia kosztów przeprosin w mediach, "to w istocie konfiskata majątku i zabranie dorobku całego życia".
Skarga znajduje się obecnie w postępowaniu międzyinstancyjnym, po którym zostanie przekazana do Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy zadecyduje, czy zostanie ona przyjęta.
Skarga kasacyjna dotyczy prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego, który w grudniu ub. roku uznał Ziobrę za winnego naruszenia dóbr osobistych kardiochirurga, nakazał mu przeproszenie go w mediach i zapłacenie 30 tys. zł zadośćuczynienia.
Chodziło o słowa, wypowiedziane w lutym 2007 roku na konferencji prasowej przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę po zatrzymaniu lekarza. Mówiąc o postawionych lekarzowi zarzutach korupcji i zabójstwa pacjenta, Ziobro powiedział, że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
W złożonym właśnie do sądu kilkudziesięciostronicowym dokumencie Ziobro odnosi się zarówno co do faktu, że został uznany za winnego pomówienia i zobowiązany do przeprosin, jak i do tego, że musiał zapłacić 30 tys. zł zadośćuczynienia.
Ponieważ pod koniec grudnia sąd wydał klauzulę wykonalności wyroku, Ziobro w styczniu wpłacił lekarzowi 30 tys. zł zadośćuczynienia. Zapowiedział jednak, że wstrzymuje się z przeprosinami do czasu zakończenia postępowania kasacyjnego.
Ziobro po wyroku zapowiadał, że wystąpi do Sądu Najwyższego ze skargą kasacyjną. Jak mówił, szczególnie dotkliwy jest dla niego koszt wykupienia czasu antenowego w telewizjach, które miałyby wyemitować planszę z tekstem przeprosin. - To w istocie konfiskata majątku i zabranie dorobku całego życia - mówił były minister sprawiedliwości dodając, że prawdopodobnie będzie musiał sprzedać mieszkanie w Krakowie. Ofertę odkupienia od Ziobry mieszkania składał Janusz Palikot (PO), deklarując, że urządzi w nim "muzeum IV RP".
Na początku grudnia warszawski sąd prawomocnie umorzył śledztwo przeciwko lekarzowi w sprawie zarzutu zabójstwa pacjenta i sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia dla życia dwóch innych pacjentów. W procesie karnym, który ruszył przed warszawskim sądem w listopadzie ub. r. kardiochirurg odpowiada za przyjmowanie łapówek, naruszanie praw pracowniczych personelu warszawskiego szpitala MSWiA, znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie pracownicy szpitala do "innej czynności seksualnej". Lekarz nie przyznał się do zarzutów; grozi mu do 10 lat więzienia.