Zimowa śmierć na działkach
W całej Polsce zimuje na działkach kilka
tysięcy osób, wynika z szacunków Polskiego Związku Działkowców.
Nie wszyscy doczekają wiosny. Kilka dni temu zmarli pierwsi
bezdomni - informuje "Życie Warszawy".
Polski Związek Działkowców próbuje oszacować, ile osób mieszka na terenach ogródków działkowych. "Najgorzej jest w Szczecinie, Gdańsku, Toruniu i Bydgoszczy. Mamy tam największe ogrody, które trudno jest na bieżąco monitorować" - mówi Marek Pytka z wydziału prawnego prezydium PZD. W Warszawie wiadomo oficjalnie o kilkudziesięciu dorosłych osobach zimujących na działkach. Tymczasem w Gdańsku zamarzli już kilka dni temu dwaj pierwsi lokatorzy ogródków.
W podszczecińskich ogródkach działkowych w 225 altankach mieszka prawie pół tysiąca osób, w tym aż 107 dzieci. Dane są niepełne, PZD nie skontrolował jeszcze trzech największych ogrodów, w tym słynnej "Przyjaźni", gdzie w altankach bez wody, prądu i kanalizacji koczują całe rodziny - donosi "Życie Warszawy".
Na działkach mieszkają nie tylko bezdomni, którzy stracili mieszkania po eksmisjach. Niektórzy sprzedali je za 10 tys. zł, uregulowanie długów w spółdzielni i miejsce w altance. Potem są zaskoczeni, bo myśleli, że dostają ogródek działkowy z altanką na własność, tymczasem dowiadują się, że ogródek mogą jedynie użytkować - opowiadają dyrektorzy ogrodów działkowych.
Wiele osób wykorzystuje działki pracownicze jako nieformalne tereny budowlane. Są tacy, którym przekazujemy działki w dobrej wierze, a oni stawiają tam regularny domek mieszkalny i z działkowców stają się mieszkańcami - opowiada Marek Pytka. Ci ostatni są jednak dobrze przygotowani do zimy - mają piece, kominki, robią zapasy opału, stać ich na podciągnięcie energii elektrycznej i płacenie za nią rachunków.