PolskaZima pokonała Biedronki

Zima pokonała Biedronki



W całym kraju nie wytrzymało wczoraj pięć dachów. We Wrocławiu policja zamknęła dwa zagrożone sklepy.

Zima pokonała Biedronki

10.02.2006 | aktual.: 10.02.2006 08:09

– Już we wtorek wieczorem dach przeciekał. Musiałam uważać, by nie wpaść w jedno z wiader podstawionych na kapiącą wodę – mówi Anna Miernikiewicz, mieszkanka wrocławskich Popowic. Mimo to kierownictwo sklepu nie zamknęło. Zmusiła je do tego dopiero interwencja policji.

Policjanci stwierdzili to, co klienci: woda lała się strugami. Wczoraj już od rana Biedronka była zamknięta. Mimo to pracownicy nie narzekali na brak zajęć. Co chwilę musieli wylewać wodę z misek rozstawionych na podłodze.

Kto zgłasza?

O sprawie nic nie wiedzieli pracownicy nadzoru budowlanego. – Nikt nas nie poinformował. Ale dzięki sygnałowi od was sprawdzimy, dlaczego przecieka ten dach – obiecała Elżbieta Gdula, zastępca inspektora powiatowego. Według Mirosława Mikołajewskiego, wojewódzkiego inspektora, jeśli to policjanci zasugerowali kierownictwu zamknięcie sklepu, powinni zawiadomić także nadzór budowlany. – Każdy może zgłosić swoje obawy dotyczące stanu budynku. Jeśli oni mieli jakieś, powinni podzielić się nimi także z urzędem powołanym do kontroli stanu technicznego – mówi Mikołajewski. – Ale mogli to zrobić również sami pracownicy sklepu.

Dach się wygiął

W Biedronce przy ul. Afgańskiej na Brochowie też nie można było wczoraj zrobić zakupów. Pod naporem topniejącego śniegu wygiął się dach. Obniżył się o kilka centymetrów. Wygięła się nawet gipsowa ścianka. – Zostaliśmy wezwani przez kierowniczkę sklepu do popękanej ściany. Gdy przyjechaliśmy, okazało się, że to wina kilku legarów, które nie wytrzymały ciężaru śniegu oraz padającego wczoraj deszczu i wykrzywiły się – opowiadali strażacy.

Bez odpowiedzi

– W związku z odkształceniem się dachu zabroniliśmy użytkować budynek – wyjaśnia Elżbieta Gdula. – Pozwolimy korzystać z niego po wykonaniu ekspertyzy przez specjalistów zajmujących się stalowymi konstrukcjami. Spółka Jeronimo Martins Dystrybucja, do której należy sieć sklepów Biedronka, ma na to 30 dni. Paweł Tymiński, rzecznik prasowy spółki, nie potrafił odpowiedzieć nam na żadne pytanie. – Mamy coroczny zjazd pracowników i nie byłem w stanie skontaktować się z nikim z Wrocławia – tłumaczył. – W firmie po prostu prawie nikogo nie ma. •

Nie stracą pensji

Pracownicy sklepów, które z powodu topniejącego śniegu i niebezpieczeństwa zawalenia się zostały zamknięte, nie muszą bać się o utratę pensji za dni, kiedy sklep będzie nieczynny. Według Katarzyny Zalas z Państwowej Inspekcji Pracy, w takich przypadkach pracodawca musi wyplacić pełne wynagrodzenie, bo to na nim spoczywa obowiązek zapewnienia bezpiecznych warunków pracy. Ale zamknięcie sklepu nie oznacza, że nie trzeba pracować. Szefowie mogą np. na jakiś czas przenieść pracowników do innych placówek.

Bilans jednego dnia

Wczoraj ewakuowano 400 klientów hipermarketu Real w Dąbrowie Górniczej. Powodem były pęknięcia na ścianach oraz nieodśnieżony dach. W Raciborzu zawalił się strop starego młyna, w Będzinie zapadł się kawał dachu, trzeba było ewakuować dwoje mieszkańców. W regionie kujawsko-pomorskim inspektorzy kazali zamknąć sześć budynków, w tym sale gimnastyczne w dwóch szkołach. Policja w Krotoszynie wszczęła postępowanie przeciwko dwóm marketom. W obu przeciekała woda z dachu. Sklepy zamknięto, a klientów i personel ewakuowano. W Tarnowskich Górach zawaliła się wiata na parkingu. Zniszczone zostały trzy samochody. Część dachu pustej hali remontowej zawaliła się na Śląsku Cieszyńskim.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)