Zgwałcił i zabił 15‑letnią Maję - sąd zaostrzył wyrok
Wrocławski Sąd Apelacyjny zaostrzył wyrok dla 31-letniego Wiesława Matusiaka, mordercy 15-letniej Mai. Skazany na dożywocie mężczyzna będzie mógł ubiegać się o wyjście na wolność dopiero po odsiedzeniu 35 lat. Dziewczyna zginęła we wrześniu 2008 roku. Została brutalnie zgwałcona i pobita. Jej ciało znaleziono przy ul. Paczkowskiej na wrocławskich Hubach.
24.03.2010 | aktual.: 25.03.2010 11:12
W listopadzie ubiegłego roku wrocławski Sąd Okręgowy skazał Matusiaka na dożywocie za morderstwo. Sąd nie zgodził się wtedy z wnioskami prokuratury, by dodatkowo zaostrzyć wyrok. Oskarżyciel chciał, by Matusiak mógł się starać o przedterminowe zwolnienie dopiero po 50 latach odsiadki.
Sąd uznał, że to zbyt ostra kara. Gdyby listopadowy wyrok utrzymał się w mocy, morderca mógłby się starać o zwolnienie po 25 latach. Miałby wtedy 56 lat.
We wtorek wrocławski Sąd Apelacyjny zmienił wyrok, choć nie tak, jak życzyło sobie tego oskarżenie. Morderca Mai będzie mógł ubiegać się o wyjście na wolność po odsiedzeniu 35 lat. Będzie miał wtedy 66 lat. Sąd ocenił, że morderca jest wyjątkowo zdemoralizowany i są niewielkie szanse, że kiedykolwiek na wolności nie będzie stwarzać zagrożenia dla innych ludzi. Dlatego szanse na wyjście z więzienia Matusiak ma czysto teoretyczne.
Gdyby przyjęty został wniosek prokuratury, nie miałby żadnej szansy na wyjście na wolność. Trudno sobie wyobrazić, że dożyłby w warunkach więziennych 80 lat. Sąd Apelacyjny uznał jednak, że taki wyrok byłby niehumanitarny.
Sędziowie odrzucili apelację obrony Wiesława Matusiaka. Obrońca chciał złagodzenia wyroku i przekonywał, że mężczyznę należy skazać nie za zabójstwo, ale za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Matusiak pochodzi z Kędzierzyna-Koźla. W dniu zabójstwa pojawił się we Wrocławiu przypadkiem. Kilka miesięcy wcześniej wyszedł z więzienia. Odpowiadał za napady i kradzieże. Nigdzie nie pracował, nie uczył się. Jeździł po Polsce pociągami na gapę.
Krytycznego dnia wsiadł do pociągu jadącego do Wrocławia. Tu poznał przypadkowego pasażera, który jechał na koncert do klubu Madness, znajdującego się na wrocławskich Hubach. Matusiak poszedł z nim. Pod klubem spotkał Maję. Dziewczyna zaczepiła go, bo brakowało jej pieniędzy na bilet. Ostatecznie Wiesław i Maja na koncert nie weszli. Świadkowie widzieli ich później m.in. na pobliskiej stacji benzynowej. Ciało dziewczyny znaleziono następnego dnia rano.
Przeczytaj więcej w internetowym wydaniu "Polski Gazety Wrocławskiej"