PolskaZgwałcił i dźgnął nożem, bo chciała z nim zerwać

Zgwałcił i dźgnął nożem, bo chciała z nim zerwać

Mieszkaniec Krakowa, 21-letni Mirosław K., nie był w stanie pogodzić się z faktem, że jego dziewczyna chce go opuścić. - Albo będziesz ze mną, albo z nikim innym - zagroził Marioli K. Najpierw ją zgwałcił, a potem pchnął nożem. Dziewczyna cudem uniknęła śmierci. Jej prześladowcę krakowski sąd skazał na trzy lata więzienia.

24.06.2010 | aktual.: 25.06.2010 10:40

- Jesteśmy dla siebie stworzeni - oboje studenci zgodnie uznali już po dwóch tygodniach znajomości, był grudzień 2006 r. Tak się zafascynowali sobą, że z czasem, po dwóch latach intensywnego związku, postanowili zamieszkać razem.

Marioli K. coś się jednak nie spodobało, jeszcze raz przemyślała sprawę, czy naprawdę na zawsze chce być z wybrankiem i zdecydowała, że jeszcze się wstrzyma z finalizacją związku. Po czym w styczniu 2009 r. powiedziała Mirosławowi K., że zrywa z nim znajomość. Minęła dłuższa chwila zanim chłopak zareagował. Położył na podłodze teczkę, którą zawsze brał na zajęcia.

- Nie mogę pozwolić, byś to zrobiła. Ja nie będę ciebie miał, to i nikt inny. Jeśli tylko otworzysz drzwi, by wyjść, to cię zabiję - zapowiedział. Było widać, że jest zdenerwowany i gotowy spełnić groźbę. - Albo wyjdziesz, jak ciebie zgwałcę - wycedził przez zęby. I siłą zmusił partnerkę do seksu, nie był przy tym czuły i delikatny. Po wszystkim oboje się ubrali, nie rozmawiali o zakończeniu związku. Gdy Mariola K. wróciła z łazienki, zaskoczył ją swoim stwierdzeniem.

- Co się stało, bo niczego nie pamiętam? - dziwił się Mirosław K., potem twierdził, że jest chory psychicznie, leczy się. Dziewczyna mu wybaczyła i zdecydowała, że będzie kontynuowała tę znajomość, chociaż incydent w mieszkaniu odebrała jako gwałt. Łudziła się, że jednak więcej takie zachowanie się nie powtórzy, cały czas kochała Mirosława K. Następnego dnia znów podjęła temat rozstania Wydawało się, że chłopak spokojnie przyjął decyzję studentki, ale wieczorem znów stał się agresywny. Złapał Mariolę K. za szyję, dusił, aż wymusił od niej deklarację, że dalej będą razem.

- Zostanę z tobą, będziemy mieli dzieci, pobierzemy się - obiecywała wystraszona dziewczyna. Widziała, że te słowa powodują, że Mirosław K. staje się coraz spokojniejszy. Do mieszkania przy ul. Nawojki przyjechała matka chłopaka, ale gdy Mirosław K. na moment został w pokoju sam na sam z dziewczyną, wyjął nóż ukryty za paskiem. Mariola K. krzyknęła, zaczęła się cofać w stronę okna, a chłopak zbliżył się do niej bez słowa. Gdy brał zamach ręką, by zadać cios nożem, do pokoju wpadła jego matka, pchnęła Mirka na łóżko. Ostrze noża drasnęło Mariolę K. w łopatkę, krzyknęła z bólu i wybiegła z mieszkania. Na szczęście rana nie była groźna.

Mirosława K. ujęto po kilku godzinach u znajomych. Przyznał się do ataku, ale nie do usiłowania zabójstwa. - Ugodziłem Mariolę, ale w obronie własnej, bo to ona miała nóż i mnie zaatakowała. Wyrwałem jej wtedy nóż, a reszty nie pamiętam - mówił na przesłuchaniu.

Sąd Okręgowy w Krakowie za usiłowanie zabójstwa studentki skazał skarżonego na karę trzech lat więzienia. Niski, już prawomocny wyrok uzasadniono nadzwyczajnym złagodzeniem kary. A to było podyktowane niewielkimi obrażeniami pokrzywdzonej, młodym wiekiem Mirosława K. i opiniami lekarzy, którzy jednak wypowiedzieli się, że co prawda chłopak nie jest chory psychicznie, ale ma zaburzenia zachowania.

Polecamy w wydaniu internetowym:
W Krakowie protestowali zakneblowani ludzie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)