Zgrzyt czesko-francuski: Sarkozy zirytował Topolanka
Czeski premier Mirek Topolanek skrytykował Nicolasa Sarkozy'ego, który zasugerował przeniesienie ulokowanych w Czechach francuskich fabryk produkujących samochody, z powrotem do Francji. "Protekcjonistyczne" - zdaniem Topolanka - uwagi Sarkozy'ego to kolejny zgrzyt w relacjach między dwoma krajami.
- Jako Prezes Rady Ministrów Republiki Czeskiej, nie rozumiem argumentu, według którego jest nieuzasadnione produkowanie w Czechach samochodów przeznaczonych na rynek francuski - oznajmił Topolanek w oficjalnym oświadczeniu, opublikowanym w odpowiedzi na czwartkowy wywiad, jakiego Sarkozy udzielił publicznej telewizji.
Jednostronna krytyka, skierowana wobec jednego z krajów członkowskich, nie była do tej pory posunięciem praktykowanym przez kraje sprawujące przewodnictwo w Radzie UE. Tym większe zaskoczenie wywołało posunięcie czeskiego premiera, który w tym samym oświadczeniu oznajmił, że próby wykorzystania kryzysu finansowego do wprowadzenia działań protekcjonistycznych mogą tylko spowolnić proces stawiania na nogi europejskiej gospodarki.
Irytację czeskiego premiera wzbudziły słowa Sarkozy'ego, który podczas czwartkowego wywiadu stwierdził, że nie jest uzasadnione otwieranie w Czechach fabryki samochodów, przeznaczonych na rynek francuski. Inaczej należy oceniać, zdaniem francuskiego prezydenta, otwarcie fabryki Renault w Indiach, jeśli samochody Renault mają być kupowane przez Hindusów.
Zdaniem Sarkozy'ego, delokalizacja fabryk francuskich przedsiębiorstw powinna być zatrzymana, a firmy, które już mają swoje fabryki za granicą, powinny mieć obowiązek przeniesienia produkcji z powrotem do kraju. Mimo, iż Sarkozy nie powiedział wprost, jakie przedsiębiorstwa ma na myśli, jego uwaga była oczywistą aluzją do ulokowanej w Czechach fabryki Peugeot Citroen.
W wywiadzie dla dziennika Hospodarskie Noviny, Topolanek stwierdził również, że protekcjonistyczna polityka Francji może przeszkodzić w ratyfikacji przez Czechy Traktatu z Lizbony. - Jeśli ktoś chciał przeszkodzić w ratyfikacji traktatu, nie mógł wybrać lepszego sposobu i lepszego czasu, żeby to uczynić - stwierdził premier. Głosowanie nad traktatem w czeskim parlamencie zaplanowano na 17 lutego.
Kwestia przeniesienia francuskich fabryk z Czech to kolejna sporna kwestia między dwoma krajami. Jeszcze w czasie francuskiej prezydencji w Radzie UE, Sarkozy dawał do zrozumienia, że nie podoba mu się perspektywa przejęcia przewodnictwa przez eurosceptyczne Czechy. Pomysł utworzenia rządu państw strefy euro dodatkowo rozzłościł Czechów, którzy siłą rzeczy byliby z takiego rządu wykluczeni.
Spory pojawiają się również w kwestii polityki zagranicznej. Po rozpoczęciu bombardowań Stefy Gazy, Sarkozy udał się na Bliski Wschód, by prowadzić mediacje między dwoma stronami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie równoczesna obecność przedstawicieli Czech, którzy na Bliskim Wschodzie reprezentowali wszystkie państwa Unii.
Od początku czeskiego przewodnictwa w Radzie UE, francuski prezydent oskarża Czechów o bierność w walce ze skutkami kryzysu finansowego. Z kolei według Pragi, odpowiedni plan ratunkowy został przyjęty jeszcze w czasie prezydencji francuskiej. Zdaniem czeskich polityków, nie ma sensu przyjmować kolejnych planów ratunkowych, jeśli poprzednie nie zostały w pełni zrealizowane.
Protekcjonistyczny ton wypowiedzi Sarkozy'ego to m.in. konsekwencja strajków i manifestacji z końca stycznia, kiedy podczas tzw. "czarnego czwartku" protestowali pracownicy sektora publicznego - głównie transportu, szkolnictwa i opieki zdrowotnej, ale także bankowcy.
W poniedziałek Sarkozy ogłosił również plan pomocy dla sektora samochodowego, który zakłada udzielenie pożyczek równych 6,5 miliarda euro, takim przedsiębiorstwom jak Renault i Peugeot Citroen.