Zginęła w wypadku - nie z rąk oprawcy
Biegły lekarz, zeznający przed Sądem Okręgowym w Białymstoku w procesie 20-letniego sprawcy wypadku drogowego oskarżonego o zabójstwo, uznał za nieprawdopodobne, by śmiertelna ofiara tego zdarzenia została wcześniej zamordowana.
21.01.2004 14:30
Taką możliwość sugeruje rodzina 18-latki, która zginęła w wypadku. Według niej oskarżony mógł śmiertelnie pobić dziewczynę, a potem celowo spowodować wypadek. Prokuratura postawiła kierowcy zarzut zabójstwa, bo po zebraniu różnych dowodów uznała, że rzeczywiście celowo doprowadził on do zderzenia z innym samochodem i działał z ewentualnym zamiarem pozbawienia życia swej dziewczyny.
Wypadek w Podlaskiem
Do wypadku doszło w czerwcu 2002 r. na trasie z Bielska Podlaskiego do Siemiatycz w woj. podlaskim. Według aktu oskarżenia samochód subaru, którym kierował oskarżony, zjechał na lewy pas, którym jechała furgonetka iveco. Jej kierowca, widząc pędzący na niego samochód, w ostatniej chwili próbował zjechać na przeciwny pas, to samo zrobił jednak 20-latek. Wtedy doszło do zderzenia. Zginęła pasażerka subaru.
Prokuratura uważa, że kierowca auta osobowego świadomie doprowadził do tego zderzenia, a powodem takiego zachowania była kłótnia z dziewczyną i zazdrość o nią. Według rodziny 18-latki wcześniej doszło w jej domu do awantury z chłopakiem, wybita została szyba w drzwiach.
Biegły lekarz mówił przed sądem o obrażeniach, jakich doznała zmarła dziewczyna. Nie wykluczył, że niektóre drobne rany i zadrapania (głównie na rękach) mogły powstać, zanim wsiadła do samochodu. Dodał jednak, że na ciele ofiary nie znalazł takich uszkodzeń, które nie mogłyby powstać w wyniku wypadku drogowego.
Nie została śmiertelnie pobita
Pytany przez ojca dziewczyny (rodzice są w tej sprawie oskarżycielami posiłkowymi), czy medycyna potrafi rozróżnić przyczynę śmierci, jeśli jest np. śmiertelne pobicie a zaraz potem wypadek drogowy, biegły wykluczył scenariusz, iż dziewczyna została śmiertelnie pobita w domu, a potem sprawca umieścił ciało w samochodzie i doprowadził do wypadku, by zabójstwo ukryć.
"Jest to tak mało prawdopodobne, że graniczy z pewnością, że jest niemożliwe" - mówił biegły. Tłumaczył, że dziewczyna zginęła od pęknięcia aorty, z której krwotok jest bardzo gwałtowny, a śmierć następuje bardzo szybko. Jego zdaniem, gdyby aorta pękła od pobicia, wtedy obrażenia powypadkowe wyglądałyby inaczej.