Zginąłby w męczarniach, uratowali go strażacy
Kocurek przeżył tylko dzięki dobremu sercu gospodarza domu i lokatorów oraz sprawnej akcji strażaków. Kociaka udało się oswobodzić ze stalowej pułapki po kilkunastominutowej akcji. Wyszedł z przygody wystraszony, mokry i pokaleczony o ostre kanty śmietnika, ale żywy!
– Sprzątałem podwórko i usłyszałem miauczenie kota – opowiada Andrzej Szlauderbach (57 l.). – Znalazłem nieboraka w kontenerze. Wpadł pewnie do puszki, nie mógł się wydostać, więc próbował wyjść małym otworem na dnie kontenera. Utknął w dziurze i miauczał, wzywając pomoc.
Pan Andrzej próbował sam oswobodzić kociaka, ale nie udało się. Poprosił o pomoc lokatorów, a ci natychmiast zaalarmowali schronisko dla zwierząt. W końcu na ratunek przybył patrol strażaków.
Dzielni ratownicy przyjechali na sygnale. Nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Maleńka główka kotka ledwie widoczna była ze stalowej rury odpływowej. Biedak wyglądał, jakby ubrany był w stalową obrożę.
Strażacy elektryczną piłą z tarczą do cięcia metalu rozcięli rurę. Musieli przy tym polewać ją wodą, by ta, rozgrzewając się, mogła poparzyć kotka. Kiedy tylko uścisk zelżał, przestraszony kociak wyrwał się i cofnął tak nieszczęśliwie, że poranił się o ostre kanty przeciętej rury.
Na szczęście ręce ratowników owinęły go w kocyk. Maluch po przygodach trafił do schroniska.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Prognoza pogody przed feriami. Śnieg spadnie już...