"Zeznania Mazura mogą złamać kariery wielu polityków"
W latach 1992-96 Edward Mazur był konsultantem kontrwywiadu UOP - napisała "Gazeta Polska". Według tygodnika, zna on ciemne interesy lewicy i specsłużb III RP, a jego zeznania mogą złamać kariery wielu polityków. Były szef kontrwywiadu UOP Konstanty Miodowicz powiedział, że nie może komentować tych doniesień, bo odnoszą się do faktów objętych tajemnicą państwową, której musi
przestrzegać.
03.11.2006 | aktual.: 03.11.2006 21:48
"GP" podaje, że Mazur, podejrzewany o podżeganie do zabójstwa byłego Komendanta Głównego Policji Marka Papały, w czasach PRL współpracował z SB, a potem, w latach 1992-96, jako konsultant kontrwywiadu UOP, penetrował środowiska biznesu, dyplomatyczne i powiązania polityków z gangsterami. Miał on przekazywać ówczesnej władzy uzyskane informacje o generałach z SB i MO, z którymi bywał na imprezach.
Na przełomie lat 1994-95 powstał w kontrwywiadzie UOP, na wniosek jego szefa Konstantego Miodowicza, wydział przestępczości zorganizowanej. Mazur działał w tym wydziale - uważa "Gazeta Polska, podając, że miał on swój udział m.in. w sprawie kradzieży pistoletów z jednostki wojskowej na warszawskim Bemowie.
Do tego rodzaju "rewelacji" może się zaś odnieść szef ABW, który jest dysponentem tajnych danych o współpracownikach UOP, które może odtajnić - tak skomentował doniesienia "GP" poseł PO, były szef kontrwywiadu Konstanty Miodowicz.
Zarazem Miodowicz dodał, że gdyby Mazur istotnie był informatorem służb specjalnych, to powinny one się tym szczycić, bo byłoby to źródło dobrze osadzone.
Tygodnik podaje również, że Papała przed śmiercią, 25 czerwca 1998 r., usiłował - bezskutecznie - skontaktować się z ówczesnym przewodniczącym SdRP Leszkiem Millerem. Dzwonił też do Jana Bisztygi, doradcy Millera.
Bisztyga, były oficer wywiadu potwierdził, że tego dnia spotkał się z Papałą, który zadzwonił do niego rano, ze spóźnionymi o dzień życzeniami imieninowymi. Widzieli się później przed Sejmem.
Papała był niezwykle zdenerwowany. Gestykulował, co mu się nie zdarzało. Mówił, że chodzą za nim, że ma "ogon" i wiązał to z ówczesną nową władzą (ekipą AWS), która chce mu uniemożliwić planowany wyjazd za granicę. Potem okazało się, że chodziła za nim obserwacja zabójców - mówił Bisztyga.
Papała po odejściu z KGP miał objąć stanowisko oficera łącznikowego polskiej policji w Brukseli, a wcześniej miał zaproszenie od Mazura do USA, by mógł tam "podszlifować" język angielski na kursie, który miał mu zafundować biznesmen.
Bisztyga oświadczył, że nie znał i nie zna Mazura, którego mógł widzieć na przyjęciu gen. Romana Kurnika. Mogłem go tam widzieć, ale nawet nie wiedziałem, że to on - dodał Bisztyga. Według niego Mazur ma związki ze służbami amerykańskimi.
Gdy przyjrzałem się jego życiorysowi i sukcesom w Polsce, to dla mnie było jasne, że on nie jest człowiekiem poruszającym się w Polsce z dobrej woli. Myślę, że był tu wysłany - uważa Bisztyga.