Żebranina zamiast pracy w Anglii
Zamiast pracy żebranina - Łodzianie wracający z Anglii są wstrząśnięci
Wracający wczoraj z Wielkiej Brytanii do Łodzi turyści byli wstrząśnięci tym, co zobaczyli na angielskich dworcach. Tłumy bezdomnych Polaków, także z Łodzi, śpią na dworcach autobusowych i żebrzą o pieniądze na bilet powrotny do kraju. Wielu z nich wyjechało szukać pracy. Teraz zostali bez środków do życia.
19.08.2004 | aktual.: 19.08.2004 07:37
- Dworce są po prostu okupowane. Żal patrzeć na tych ludzi. Najgorsze jest to, że duża grupa tych bezdomnych to młode wykształcone osoby - opowiada łodzianka Monika Maciejewski, pasażerka jednego z autobusów wracających z Wielkiej Brytanii.
- Spotkałem dziewczynę, która błagała mnie na ulicy o jabłko. Okazało się, że jest z Łodzi. Opowiedziała mi, że boi się wracać do domu, bo pożyczyła pieniądze od rodziny. Rodzice wydali wszystkie oszczędności, a ona po prostu dała się oszukać pośrednikowi. Teraz śpi z innymi Polakami w opuszczonej kamienicy w centrum Londynu. Na pracę w barze, czy hotelu bez dokumentów, które jej skradziono, nie ma co liczyć - mówi Mariusz Jonek, turysta, który wysiadł wczoraj na Dworcu Fabrycznym.
- Spotkałam łodzianina, który miał pracować na budowie pod Londynem. Gdy przyjechał do Anglii, dowiedział się, że musi dopłacić jeszcze pieniądze pośrednikowi. Gdy to zrobił, ten wywiózł go na wieś, gdzie w jednym baraku mieszkał z pięćdziesięcioma Polakami - dodaje pasażerka Marta Panek, która wczoraj wróciła z urlopu w Londynie.
Przed wyjazdami w ciemno lub za pośrednictwem niepewnych agencji pracy czy osób prywatnych przestrzegają urzędnicy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy.
- Nie polecamy wyjazdów organizowanych przez prywatne biura pracy, które nie mają odpowiednich rządowych certyfikatów - przestrzega Katarzyna Wesoła z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Łodzi. - Najbezpieczniej jest szukać pracy za pośrednictwem urzędu pracy wśród ofert programu Eures lub Ministerstwa Gospodarki i Pracy.
(kd)