Zdesperowany pacjent wezwał karetkę do szpitala
Starszy, ciężko chory pacjent ze szpitalnego łóżka wezwał karetkę na ratunek. Jak twierdzi, ani dyżurujący lekarz, ani pielęgniarka nie chcieli mu pomóc. Dziennik.pl dotarł do nagrań z zapisem dramatycznych rozmów pacjenta z pogotowiem ratunkowym.
18.10.2007 | aktual.: 18.10.2007 14:51
Pacjent, starszy mężczyzna, przeszedł operację jelita grubego w szpitalu w Grodzisku Mazowieckim. W nocy zaczął krwawić. Zaalarmował pielęgniarkę, by pilnie wezwała lekarza - czytamy na stronach dziennika.pl.
Pan lekarz śpi i nawet nie chce do mnie przyjść - opowiadał przez telefon dyspozytorce pogotowia. Jak mówił, salowa jedynie zmyła krew z podłogi.
Dyspozytorka nie mogła uwierzyć własnym uszom. Szef grodziskiego pogotowia, doktor Grzegorz Riemer, zadzwonił do szpitala, by sprawdzić, czy wezwanie karetki pogotowia do szpitala nie jest makabrycznym żartem.
Dzięki jego interwencji dyżurny lekarz zajął się chorym. Doktor z oddziału oświadczył, że pomoc lekarska zostanie zapewniona i że karetki już nie potrzeba. Rodzina pacjenta przyjechała po niego rano i zabrała do szpitala w Sochaczewie, gdzie trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Do dziś tam przebywa - mówi dziennikowi.pl doktor Riemer.
Tu nie chodzi o pensję czy błędy systemu służby zdrowia. To jest tragiczna ludzka znieczulica i całkowity brak poszanowania dla zdrowia i życia ludzkiego - komentuje w rozmowie z dziennikiem.pl minister zdrowia. Zbigniew Religa mówi, że osobiście poleci wyjaśnić całą sprawę.