Zdenerwowany Lepper wyszedł w czasie zeznań Krawczyk
Ponad cztery godziny zeznawała oskarżycielka posiłkowa i główny świadek w "seksaferze" Aneta Krawczyk w procesie lidera Samoobrony Andrzeja Leppera i b. wiceszefa tej partii Stanisława Łyżwińskiego.
08.05.2008 | aktual.: 08.05.2008 16:02
Jej pełnomocnik Agata Kalińska-Moc przyznała, że jej klientka bardzo przeżywa emocjonalnie te zeznania. Przeżywa bardzo, kolejny, ale już po raz ostatni musi opisywać przebieg spotkań. Jest to bardzo bolesne, na pewno stresujące. Ale w pełni świadomie pani Aneta to podjęła i dalej to robi - powiedziała Kalińska-Moc.
Według niej, Krawczyk nie zakończy składania zeznań. Będzie je kontynuowała na kolejnych rozprawach.
Jeden z obrońców Leppera, mec. Robert Dzięciołowicz przyznał, że prokurator wnioskował, aby Krawczyk zeznawała pod nieobecność oskarżonych. Sąd - po sprzeciwie obrony - oddalił jednak ten wniosek. Mec. Dzięciołowicz dodał, że świadek zeznaje, odpowiadając na pytania sądu. Obrońca ma co do takiej formy zeznań wątpliwości. Niewykluczone, że obrona wyrazi to w formie oświadczenia do protokołu - zaznaczył.
Zeznaniom Krawczyk przysłuchuje się biegły psycholog, który - według obrony - ma ocenić wiarygodność jej zeznań.
Na sali pozostaje Łyżwiński. Lepper po 40 minutach, jeszcze przed zeznaniami świadka, wyszedł z rozprawy i opuścił sąd. Nie chciał powiedzieć, jaki był tego powód, zasłaniając się tajnością procesu. Mówił, że nic się nie stało i po prostu wyszedł, bo nie musi uczestniczyć w rozprawie.
Jeden z jego obrońców mec. Wiesław Żurawski powiedział, aby nie szukać sensacji w zwykłym wyjściu z sali. Dodał jedynie, że lider Samoobrony sam zdecydował o wyjściu z rozprawy i w czwartek już nie wróci do sądu.
Łyżwiński, który od sierpnia ub. roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. gwałt, a obaj b. posłowie - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek tej partii, w tym Krawczyk. Lepperowi, który odpowiada z wolnej stopy, grozi kara do 8, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia.
Aneta Krawczyk stawiła się na rozprawę ze swoim pełnomocnikiem. Nie boję się spojrzeć mu w oczy, zresztą mam okulary - mówiła. Pytana, jak zareaguje na ewentualne uszczypliwości oskarżonych, powiedziała, że pewnie będzie mdleć.
Lider Samoobrony przed rozprawą niechętnie rozmawiał z mediami. Pytany, czy jest zestresowany, odparł: a jaki stres ma być. Podkreślił, że proces jest tajny i nic więcej nie powie. Na pytanie, czy nie boi się, że Aneta Krawczyk może ujawnić nowe szczegóły, Lepper ironizował, "tak się boję, że aż się trzęsę, no całą noc nie spałem".
W sądzie wraz z Krawczyk pojawiła się Anna Czerwińska z Fundacji Feminoteka z wpiętym w ubranie znaczkiem "wierzę Anecie Krawczyk". Podkreśliła, że bardzo trudne dla Krawczyk jest to, że teraz musi raz jeszcze o tym wszystkim, co przeszła, opowiedzieć patrząc na sprawców. Dlatego przyszła do sądu wesprzeć ją, żeby mogła zobaczyć twarz osoby, której ufa i jest jej przyjazna.
Krawczyk dla wielu kobiet jest symbolem silnej, odważnej kobiety, która zdecydowała się mówić o trudnych sprawach - podkreśliła Czerwińska. Dodała, że po "seksaferze" dzięki temu, że Krawczyk zdecydowała się o wszystkim opowiedzieć, wiele spraw o molestowanie zostało ujawnionych. Jako przykład podała olsztyńską "seksaferę".
W sądzie po raz kolejny pojawił się partyjny kolega Leppera, Janusz Maksymiuk i żona Łyżwińskiego, Wanda. Ta ostatnia przyznała, że nie była zdenerwowana, kiedy zobaczyła Krawczyk. Mówiła, że znała ją już wcześniej, kiedy przyjeżdżała czasami do Sejmu.
Proces jest niejawny. Sąd utajnił go na wniosek prokuratury i pełnomocnik Krawczyk ze względu na ważny interes prywatny pokrzywdzonych. Lepper i Łyżwiński przed sądem nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Lepper przyznał, że przyjęli taką taktykę i mają zamiar składać wyjaśnienia na dalszym etapie procesu; prawdopodobnie po zeznaniach pokrzywdzonych.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera.
W procesie ma zostać przesłuchanych około 240 świadków.