ŚwiatZbyt wielka cena za nowego premiera

Zbyt wielka cena za nowego premiera

Opiniotwórczy kijowski tygodnik "Dzerkało
Tyżnia" napisał, że cena, jaką prezydent Ukrainy Wiktor
Juszczenko zapłacił za zatwierdzenie przez parlament kandydatury
Jurija Jechanurowa na stanowisko premiera była stanowczo za wysoka.

24.09.2005 | aktual.: 24.09.2005 15:51

Prezydent chciał ratować władzę przed kryzysem, wywołał jednak nowy kryzys - kryzys zaufania. Tak tygodnik komentuje "Memorandum o współpracy między władzą a opozycją" zawarte przez prezydenta z Wiktorem Janukowyczem, przewodniczącym partii "Regiony Ukrainy" i niedawnym przeciwnikiem Juszczenki w walce o stanowisko głowy państwa.

Nad kandydaturą Jechanurowa na premiera Rada Najwyższa (parlament) Ukrainy głosowała w ubiegłym tygodniu dwa razy. Za pierwszym razem bez sukcesu - dostał on 223 głosy, podczas gdy większość to 226 głosów w 450-miejscowym parlamencie. Za drugim razem Jechanurowa poparło 289 deputowanych.

Stało się to możliwe dzięki poparciu ze strony "Regionów Ukrainy" w zamian za umieszczone w "Memorandum" obietnice niestosowania represji politycznych, zapewnienia wolności słowa i wprowadzenia w życie reformy konstytucyjnej. Reforma ta przewiduje, że partia, która wygra wybory, wyłania premiera i tworzy rząd. Obecnie premiera i rząd mianuje na Ukrainie prezydent.

Dokument mówi też o "wniesieniu projektu ustawy o amnestii", w którym wymienione będą artykuły, przewidujące odpowiedzialność kryminalną za naruszenie prawa wyborczego. Amnestia objęłaby ludzi, którzy naruszali to prawo w ostatnich wyborach prezydenckich.

"Ci, których Juszczenko jeszcze wczoraj nazywał bandytami (Janukowycz), dziś zostają ofiarami prześladowań politycznych. Właśnie oni stają się oparciem dla nowej władzy, zajmując miejsce bohaterów pomarańczowej rewolucji" - ironizuje "Dzerkało Tyżnia". "Chaos i rozbrat, panujące w kraju, prezydent nazywa zaś 'porozumieniem i samooczyszczeniemą, czym tylko podkreśla absurdalność sytuacji" - czytamy.

Zdaniem tygodnika Juszczenko, który obiecywał uczestnikom "pomarańczowej rewolucji" dołożyć wszelkich starań, by ukraińska polityka przestała być targiem, a politycy - sprzedawcami i kupcami, zawierając porozumienie z Janukowyczem, obietnicę tę złamał.

"Dziś coraz częściej słyszy się, że na Majdanie (gdzie rozgrywały się wydarzenia "pomarańczowej rewolucji") stał zupełnie inny Juszczenko" - czytamy. Wydaje się, że "byliśmy z Juszczenką na różnych Majdanach" - pisze autor artykułu Serhij Rachmanin.

Na Majdan wyszli ludzie, którzy "nie chcieli, by ktoś pluł im w twarz. Ludzie, którzy wystąpili przeciwko fałszerstwom wyborczym i fałszerzom.(...). Dziś znowu ich obrażono - podkreśla tygodnik. - Tym razem napluł im w twarz człowiek, który zwycięstwo ogółu uważa za swój prywatny triumf.(...) Człowiek, który dla (ocalenia) własnej przyszłości politycznej gotów jest przekreślić heroiczną kartę w niedawnej historii swego narodu" - czytamy.

"Od Juszczenki zażądano za wiele. Publicznego wychłostania się. Odrzucenia obietnic przedwyborczych. Zrzeczenia się zasad, o które walczyły miliony. I to w imię czego? Dla kilkudziesięciu głosów? Dla wątpliwego udowodnienia jego zdolności politycznych? Nigdy nie uwierzyłbym, że osiągnięcia Majdanu zostaną ocenione tak wysoko" - z goryczą pisze Rachmanin w "Dzerkale Tyżnia".

Jarosław Junko

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)