PolskaZbuntowanym betankom odcięto prąd i gaz

Zbuntowanym betankom odcięto prąd i gaz

Zbuntowanym zakonnicom w Kazimierzu odcięto prąd i gaz. Stało się
to na wniosek Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej, które opłaca rachunki. Przed Sądem Rejonowym w Puławach wobec byłych betanek z klasztoru w Kazimierzu Dolnym wciąż toczą się rozprawy o eksmisje. W sumie orzeczono ją dotychczas wobec 46 osób tam przebywających. Pełnomocnik Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej zapowiada złożenie
kolejnych pozwów.

08.05.2007 | aktual.: 08.05.2007 17:04

Puławski sąd rozpatrywał trzy pozwy o eksmisję złożone przez Zgromadzenie. Według władz zakonu kobiety nie mają prawa mieszkać w kazimierskim klasztorze, ponieważ zostały wydalone z zakonu za złamanie ślubów posłuszeństwa.

Rozprawy odbyły się przy drzwiach zamkniętych. O wyłączenie jawności wystąpiły władze zgromadzenia betanek.

Sąd orzekł, że pozwanym nie przysługuje prawo do lokalu socjalnego. Nadał wyrokom rygor natychmiastowej wykonalności. Nieprawomocne wyroki zapadły zaocznie. Pozwani nie stawili się w sądzie. W rozprawach uczestniczyła pełnomocnik zgromadzenia betanek - Ewa Stepowicz-Lizut, która przybyła do sądu ze świadkiem, zakonnicą Anną K.

Łącznie zgromadzenie złożyło 49 pozwów o eksmisję. Byłe betanki nie przyjęły wezwań do sądu. Puławski sąd orzekł dotychczas 46 eksmisji, m.in. Romana K., wykluczonego z zakonu franciszkanów. Jeden pozew został wycofany, gdyż dotyczył kobiety, która wyprowadziła się z klasztoru.

Pełnomocnik Zgromadzenia zapowiedziała złożenie w najbliższym czasie kolejnych pozwów o eksmisje dotyczących 17 osób, w tym byłej przełożonej generalnej zakonu Jadwigi Ligockiej. Są to osoby, które były na stałe zameldowane w Kazimierzu lub w innych domach Zgromadzenia. Większość przebywających w kazimierskim klasztorze kobiet jest na stałe zameldowana u swoich rodziców.

Nie wiadomo, kiedy może nastąpić eksmisja. Pełnomocnik betanek zapowiedziała, że prawdopodobnie dopiero po rozpoznaniu wszystkich pozwów. Do każdej z osób, wobec których zapadły wyroki o eksmisji, władze betanek wyślą pismo z wezwaniem do dobrowolnego opuszczenia kazimierskiego klasztoru w ciągu siedmiu dni od daty otrzymania pisma. Jeżeli te pisma nie zostaną odebrane albo te osoby nie opuszczą nieruchomości, to najprawdopodobniej będziemy musieli wystąpić do komornika o wszczęcie egzekucji - powiedziała Stepowicz-Lizut.

Abp Józef Życiński zaoferował zbuntowanym betankom pomieszczenia w diecezjalnym domu rekolekcyjnym, gdzie mogłyby znaleźć schronienie po przeprowadzeniu eksmisji, jeśli Zgromadzenie nie mogłoby ich przyjąć i nie będą mogły wrócić do swoich domów rodzinnych.

Władze zgromadzenia betanek złożyły też do prokuratury wniosek o karne ściganie byłych zakonnic. Zarzuciły im zajmowanie klasztoru, wbrew woli właściciela, czyli popełnienie przestępstwa naruszenia miru domowego. Puławska prokuratura w drodze pomocy prawnej zbiera obecnie informacje o zbuntowanych betankach w ich stałych miejscach zamieszkania na terenie całego kraju.

Konflikt wśród betanek trwa ponad dwa lata. Władze zgromadzenia uznały, że poprzednia przełożona generalna Jadwiga Ligocka przyjmowała do zakonu nieodpowiednie kobiety, podejmowała decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie, kierowała się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła. W sierpniu 2005 r. mianowano nową przełożoną - siostrę Barbarę Robak. Decyzja taka zapadła po wizytacji delegata Watykanu w klasztorze w Kazimierzu, który przybył tam z powodu skarg niektórych zakonnic.

Ligocka i część sióstr nie podporządkowały się decyzji Watykanu i zamknęły się w kazimierskim klasztorze. W październiku ub. roku ostateczną decyzją Stolicy Apostolskiej zostały wydalone z zakonu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)