Zbudowali bubel za 2 mln zł - można zabić się na schodach
Jeszcze nie wsiedliście na rower? Najwyższy czas! Martwi Was stan ścieżek w mieście? Nas też, ale prędzej rowery nam zardzewieją, niż urzędnicy wybudują w Katowicach porządne ścieżki.
09.05.2011 | aktual.: 09.05.2011 11:31
Ponad 2,2 mln zł kosztowała wybudowana w ubiegłym roku przez katowicki magistrat trasa rowerowa nr 103, która połączyła WPKiW z ul. Wybickiego w Kokocińcu. Jak podoba się naszym rowerzystom? - Po prostu knot - oceniają. Trasę przetestowała Elżbieta Praus z katowickiego Klubu Turystyki Kolarskiej "Wagant".
- Według danych Urzędu Miasta trasa ma 7,1 km. Na tej długości trzeba kilka razy schodzić z roweru, zgodnie z oznakowaniem na trasie, oraz dwukrotnie wnosić go po schodach lub znosić, w zależności od kierunku jazdy - informuje.
To tylko jeden z setek absurdów na katowickich trasach rowerowych. Zasypujecie nas mejlami i zdjęciami ścieżek bez oznakowania, zaśmieconych, zniszczonych lub zastawionych znakami drogowymi czy latarniami. Trasa 103 jest na celowniku cyklistów od niedawna, bo jej budowa ukończyła się jesienią 2010 r. W tym roku do przetestowania będzie kolejna ścieżka. Miasto ogłosiło przetarg na budowę trasy łączącej ośrodek Bolina z systemem tras (nr 3, 5, 101) oraz z Mysłowicami. Koszt - prawie 1 mln zł.
W sumie Katowice są pokryte siecią prawie 100 kilometrów ścieżek rowerowych (9 tras). O jakim standardzie? Sami wiecie najlepiej - bywa, że za trasę uchodzi wydeptana ścieżka albo popękany kawałek chodnika. Ścieżki są zaniedbane - te pokryte kostką brukową (wykładanie nią ścieżek już samo przez się świadczy o niechęci miasta do cyklistów!) się kruszą, inne nie są odwadniane.
Ale ich jakość to tylko jeden z mankamentów. Kolejny to brak pomysłu na ich inwentaryzację. Macie mapkę katowickich tras? Ale nie tras wyznaczonych ciągiem na nic nie mówiącym obrysie miasta, a dokładną, z nazwami ulic, placów i skwerów? To pewnie własnej roboty i jesteście jednymi z niewielu. Niestety, nie ma mapy, jak przemieszczać się po mieście na dwóch kółkach.
Problem kolejny? Niespecjalnie trzeba się zastanawiać. Brak jest w Katowicach miejsca na komunikację rowerową, traktowaną jako alternatywa dla jazdy samochodem. A trasy rekreacyjne? Dobre na weekend, ale nie na drogę do pracy.
A szkoda. Trasa z centrum do Szopienic na rowerze zajmuje mniej niż 30 minut. Ta sama trasa autem naraża nas w godzinach szczytu na postój w korku w okolicach ul. Warszawskiej i 1 Maja. Na rowerze oszczędzimy czas, ale nie nerwy - walcząc o skrawek jezdni (tej bez kolein) z kierowcami.
Inny przykład? Trasa między centrum Katowic a ul. Armii Krajowej w Chorzowie. Odcinek jest do pokonania w ok. 20 minut. Jedziemy wzdłuż ul. Gliwickiej. Tę trasę przemierza sporo rowerzystów, większość jedzie jezdnią, zamiast pokrytym kostką chodnikiem. Mimo to ścieżka rowerowa została wytyczona właśnie na chodniku (na odcinku między ul. Bocheńskiego a Wiśniową) zamiast na jezdni. I tak jest za każdym razem, gdy w mieście urzędnicy biorą się za budowę ścieżek.
Zostaje slalom - chodnik, jezdnia, ścieżka, chodnik, jezdnia...
Tylko teoretycznie w lepszej (ze względu na standard ścieżek) sytuacji są ci, którzy ponad komunikację stawiają rekreację na rowerze. Dla nich wyznaczono kilka tras. Wśród nich m.in. tą z numerem 1, która stanowi fragment dłuższej trasy rozpoczynającej się w Katowicach i kończącej aż w Milówce. Odcinek katowicki zaczyna się przy Pomniku Powstańców Śląskich, a kończy w rejonie oczyszczalni ścieków przy granicy z Tychami. To najdłuższa trasa w mieście - ma 26 km. Po drodze zahaczycie o rezerwat florystyczny Ochojec, czy most z kamienia w Podlesiu.