Zbliża się Błyskawiczny Tłum
Modlą się do maskotek w hipermarketach, chodzą z otwartymi parasolami po pasażach handlowych, oklaskami witają pociąg wjeżdżający na peron, potrafią przyjść do restauracji i udawać muczenie krów – po czym bardzo szybko rozchodzą się każdy w swoją stronę.
27.12.2003 10:33
Błyskawiczny Tłum (z jęz. ang. Flash Mob) to najnowsze szaleństwo, które wyjątkowo szybko opanowuje polskie miasta. Grupa ludzi umawia się przez internet, zbiera się we wcześniej określonym miejscu i wykonuje krótko trwającą (od kilkudziesięciu sekund do kilku minut) akcję, po której każdy idzie do domu. Uczestnicy takich spotkań synchronizują zegarki np. z telegazetą, zabierają ze sobą znajomych i robią umówiony numer. W Polsce takie akcje były już organizowane m.in. w Katowicach, Lublinie, Poznaniu, Opolu i Radomiu.
W Radomiu wszystko rozegrało się w hipermarkecie. Tematem „spotkania” było jedzenie zwykłej bułki z serem i głośne zachwycanie się nad... jej smakiem.
– Przyjechałem z kolegami i od razu po wejściu zauważyliśmy grupki wtajemniczonych z bułkami w siatkach – dzieli się swoimi wrażeniami radomszczanin. – Oczywiście dziwne uśmiechy na twarzach tłumaczyły wszystko... O umówionej godzinie 16.06 poszliśmy na miejsce akcji – korytarz między sklepami w galerii. Gdy padła komenda „start” wyjąłem bułkę i bez żenady jedliśmy ją w kilka osób... Popatrzyłem do tyłu, a tam... o kurczę! Było nas ponad 60 osób i cały czas ktoś dochodził! „Jaka super ta bułka!”, „Jest przepyszna”, „I ten wspaniały zapach”, „Marek, czy tobie też smakuje ta bagietka?”. Coś niesamowitego – wszyscy w M1 zamilkli, przy kasach cisza... świat jakby się zatrzymał – my jemy i zachwalamy – ludzie stali i patrzyli z niedowierzaniem. Nie mieli pojęcia, co się działo! Po chwili wszyscy, jakby nigdy nic zaczęli się rozchodzić. Spotkanie i cała akcja to była po prostu bomba.
Nie mniejsze zdziwienie, jak kupujących w hipermarkecie w Radomiu, ogarnęło również mieszkańców Opola, gdy 6 grudnia przed tamtejszym Empikiem prawie 100 osób przez 30 sekund robiło... jaskółki.
– Uczestniczyłam w tym spotkaniu i było po prostu czadowo – mówi Elwira, internautka. – Ludzi stojących w Empiku i przechodniów totalnie zamurowało. Nikt z nich nie wiedział, o co chodzi. Niektórzy myśleli, że kręcimy film na ulicy.
Fala Błyskawicznego Tłumu zalewa polskie miasta. Przywędrowała do nas z Ameryki. Tam w czerwcu tego roku pewien 30-letni Amerykanin zorganizował pierwszą tego typu akcję. Na jego internetowe wezwanie stawiło się kilkaset osób. Wszyscy weszli do domu handlowego i chcieli kupić „dywanik miłości” dla „komuny”. Całkowicie zdezorientowani sprzedawcy tłumaczyli, że nie mają takiego produktu. Następnie akcje przeniosły się na inne miasta w Stanach. Kilka miesięcy temu przywędrowały do Europy: Londynu, Berlina, Rzymu.
Wszystko wskazuje na to, że już w najbliższym czasie Błyskawiczny Tłum pojawi się również w Łodzi. Biorąc pod uwagę niekonwencjonalne pomysły organizatorów, spodziewać się można wszystkiego. Od modłów pod pomnikiem Tadeusza Kościuszki, przez stanie kilkuset osób w kolejce do jednej kasy w hipermarkecie, po chodzenie tyłem ulicą Piotrkowską lub tańczenie tanga na zatłoczonych korytarzach Wydziału Praw Jazdy i Rejestracji Pojazdów.
Najciekawsze akcje Błyskawicznego Tłumu:
- W Denver kilkaset osób krzyczało z górnych pięter domu towarowego „Ping”, a ludzie zebrani przed wejściem do sklepu odkrzykiwali „Pong”.
- W Nowym Jorku w jednym ze sklepów, w którym ustawiono wypchaną niemal w naturalnych rozmiarach figurę dinozaura, zebrało się ponad 100 osób. Wszystkie na trzy cztery zaczęły przeraźliwie krzyczeć, wskazując na wypchane zwierzę. Zanim sprzedawcy zdążyli zareagować, tłum zniknął.
- W Londynie do jednego z ekskluzywnych sklepów z meblami weszło naraz kilkadziesiąt osób. Wszyscy wyjęli telefony komórkowe i głośno przez nie zachwalali wystawiony towar.
- W Auckland kilkaset osób zebrało się w Burger Kingu, ryczało jak krowy przez kilka minut, po czym wszyscy opuścili Fast Food.
Tomasz Jabłoński