Zbijają kokosy na odrabianiu lekcji
Tylko kilka złotych ma kosztować odrobienie zadania domowego przez profesjonalnych korepetytorów. Uczeń wyśle maila z problemem, a po chwili otrzyma rozwiązanie. Za usługę zapłaci, wysyłając sms-a. Szybko, prosto i bezmyślnie! Kończą się prace nad internetowym portalem, który ogłupi nasze dzieci.
Chęć zysku ludzi bez skrupułów sięgnęła dna! W Krakowie powstaje portal internetowy, którego założyciele będą zbijać kokosy na odrabianiu lekcji dzieciakom. Najgorsze jest to, że rodzice sami zapłacą za ogłupianie swoich dzieci! Jak to będzie działać?
Uczeń po przyjściu ze szkoły, zamiast przed książkami, zasiądzie za komputerem. Zaloguje się na stronie portalu i prześle zadanie domowe za pomocą poczty elektronicznej. Chcąc otrzymać rozwiązanie trzeba będzie uiścić opłatę.
- Nie chcemy nadwyrężać kieszeni gimnazjalisty, więc cena wynosić będzie jedynie kilka złotych - przekonuje Diana Drozda z Krakowa, założycielka portalu.
Zazwyczaj to rodzice opłacają telefony swoich dzieci, więc tak na prawdę za ściąganie to właśnie oni zapłacą! Czas oczekiwania na rozwiązanie będzie uzależniony od stopnia trudności i zaawansowania. Odpowiedzi na łamigłówki matematyczne będą prawie natychmiastowe. Na referat z polskiego czy z historii trzeba będzie trochę poczekać.
- Portal zrzeszać będzie korepetytorów ze wszystkich przedmiotów nauczanych w szkołach podstawowych, gimnazjach, liceach czy technikach. Pomoc znajdą też studenci, bowiem dla nich zadania będą rozwiązywane w 20 dziedzinach nauki - zdradza Diana Drozda.
Luki w prawie powodują, że internetowe ściąganie nie jest nielegalne. Zyskują na tym drobni cwaniacy, dla których chęć zysku jest istotniejsza niż wykształcenie przyszłych pokoleń Polaków.
Diana Drozda, założycielka portalu do ściągania dodaje:
- Nasz portal będzie pełnił funkcje edukacyjną. Ściąganie w szkołach jest na porządku dziennym. W internecie działa też strona, na której uczniowie wymieniają się odrobionymi lekcjami. Nasz portal będzie zrzeszał profesjonalnych korepetytorów, więc ryzyko błędu zostanie zminimalizowane do zera.
Sławomir Stancelewski, dyrektor SP nr 17 w Poznaniu ma inne zdanie:
- Portal będzie stanowił duże zaprzeczenie idei edukacji, która polega na samodzielnym zdobywaniu wiedzy. Jest to zwykłe żerowanie na słabościach uczniów. Ktoś przecież za pieniądze, z chęci zysku, będzie wyręczał uczniów w pracach domowych. Być może obecne przepisy pozwalają na taką działalność, jednak Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno sprawą natychmiast się zająć, a prawne luki zlikwidować.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Mały wielbłąd pyta, kiedy urosną mu garby?