Zbigniew Ziobro: sąd w sprawie Rywina umył ręce

Sąd niestety umył ręce, mimo że też ciąży na nim obowiązek dążenia do prawdy materialnej, nie podjął wielu czynności dowodowych, aby zweryfikować te tezy, które usilnie starała się udowodnić w postępowaniu prokuratura - powiedział poseł Zbigniew Ziobro w Salonie Politycznym Trójki, odnosząc się do wyroku dla Lwa Rywina.

27.04.2004 12:45

Jolanta Pieńkowska: Panie pośle mówi pan, że ten wyrok to parodia i porażka wymiaru sprawiedliwości, to czego się pan spodziewał?

Zbigniew Ziobro: Niestety wiele sygnałów wskazuje na to, że sprawa się potoczy tak jak się potoczyła. A te sygnały to obserwacja śledztwa, prokuratury, która stanowiła podstawę, którego materiały dowodowe zebrane w czasie postępowanie stanowiły podstawę dla działań sądu. Sąd niestety umył ręce, mimo że też ciąży na nim obowiązek dążenia do prawdy materialnej, nie podjął wielu czynności dowodowych, aby zweryfikować te tezy, które usilnie starała się udowodnić w postępowaniu prokuratura.

Jolanta Pieńkowska: Jak pan sądzi, dlaczego sąd zachował się w ten sposób?

Zbigniew Ziobro: No cóż to by było dobre pytanie do sądu? To nie pierwszy przypadek, kiedy polski wymiar sprawiedliwości nie radzi sobie z aferami o charakterze kryminalnym, w które uwikłani są najwyżsi przedstawiciele władzy. Takich afer mieliśmy więcej może nie tak głośnych, jak sprawa Rywina. Do tej pory nie zakończyły się wyrokami, a jeśli już to skazywani byli podrzędni sprawcy. Natomiast osoby, które całą maszynerią przestępstwa kierowały pozostawały poza siłą wymiaru sprawiedliwości.

Jolanta Pieńkowska: Ale sędzia Marek Celej mówi, że nie wyklucza, że istniała "grupa trzymająca władzę", ale prokuratura nie przedstawiła żadnych dowodów.

Zbigniew Ziobro: Tak, to potwierdza to, co przed chwilą powiedziałem sędzia zasłania się śledztwem prokuratorskim, które było prowadzone z zamiarem, nie zawaham się rozważać tu takiej tezy, żeby udowodnić, że takiej grupy nie ma, a dokonała cały szereg zaniechań. Po pierwsze nie przeprowadziła wielu czynności śledczych na samym początku, nie przeprowadziła przeszukań przede wszystkim, żeby zabezpieczyć dokumenty, dowody przed ich zniszczeniem. Prokuratura zastosowała najłagodniejszą kwalifikację prawną czynu. Nie wnioskowała o tymczasowe aresztowanie Rywina. Wielokrotnie prokuratura wnioskuje o tymczasowe zatrzymanie lekarzy, nauczycieli, którzy domagali się kilkuset złotych, gdzie tutaj logika takiego działania. Można ją wyjaśnić tylko w jeden sposób, że Lew Rywin, co też jest jakiś ewenement, oskarżony chwalił postępowanie prokuratury, konsekwencją takich działań organów ścigania był akt oskarżenia prokuratury, który z całą pewnością deformował rzeczywistość, którą udało się w znacznie szerszym
zakresie ujawnić w komisji śledczej.

Jolanta Pieńkowska: A jak pan odebrał to zdanie sędzi odczytującej wyrok, która odnosiła się do bilingów między Lwem Rywinem i Robertem Kwiatkowskim, Robertem Kwiatkowskim i Aleksandrą Jakubowską, że nie ma dowodów, by rozmowy te dotyczyły innych kwestii niż wskazują niż zeznają o tym świadkowie?

Zbigniew Ziobro: To jest zastanawiające, bo wedle mojej wiedzy sąd nie dociekał, czego dotyczyły te rozmowy. Też nie dociekał, czy nie sięgał po rozmaite dokumenty, które mogłyby weryfikować kontakty pomiędzy na przykład Lwem Rywinem a Leszkiem Millerem, miały wówczas miejsce. Proszę zważyć, ze sąd miał możliwość sięgnąć po bilingi premiera, nie zrobił tego, sąd miał możliwość sięgnąć po kalendarze z tamtego okresu, kto był jego gościem, z kim się spotykał, po grafiki spotkań, one są bardzo dokładnie prowadzone w przypadku premiera przez jego służby, po książki przyjazdów, czy był premier na Mazurach, żeby zweryfikować twierdzenia Rywina, sąd oparł się wyłącznie na zeznaniach Millera, przecież te zeznania były w wielu miejscach sprzeczne i fałszywe.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)