Ryszard Czarnecki ma kontrolować nowego ministra sportu w rządzie PiS. Do końca walczy o prezesurę w PZPS
Na dokładnie tydzień przed wyborami na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej rywalizacja się zaostrza. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki walczy, ale nie jest już faworytem.
Jak twierdzą źródła Wirtualnej Polski w środowisku siatkarskim, europosłowi PiS Ryszardowi Czarneckiemu może być trudno zdobyć większość głosów delegatów i pokonać byłego gracza reprezentacji Polski Sebastiana Świderskiego. Polityk - w przypadku porażki - może pozostać pełnomocnikiem PiS ds. sportu i "patrzeć na ręce" przyszłemu ministrowi sportu Kamilowi Bortniczukowi. Choć wciąż nie traci nadziei na wygraną w wyborach na prezesa PZPS.
Kiepski klimat dla polityka
- Ta decyzja to spektakularne pokazanie, jak ważny jest dla naszej partii sport. Zarówno ten masowy, jak i młodzieżowy, szkolny. Chodzi o to, żeby lobby sportowe w naszym obozie było silniejsze, głośniejsze i bardziej efektywne - mówił kilka dni temu w Wirtualnej Polsce Ryszard Czarnecki, komentując decyzję o mianowaniu go pełnomocnikiem PiS ds. sportu (o czym WP informowała jako pierwsza).
Ale faktyczne cele tej nominacji były dwa: zwiększenie szans Czarneckiego w wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej oraz równoważenie wpływów i recenzowanie działań przyszłego ministra sportu Kamila Bortniczuka. - Argument był taki: jeśli sport przejmuje Partia Republikańska, to PiS musi mieć swojego "komisarza" od sportu. Równowaga w przyrodzie powinna być zachowana - twierdzą nasi informatorzy, znający kulisy zmian w rządzie.
Niestety dla Czarneckiego cel pierwszy - a więc prezesura w Polskim Związku Piłki Siatkowej - będzie bardzo trudny do osiągnięcia. W teorii polityk PiS zachowuje szanse - jest jednym z dwóch głównych kandydatów na prezesa PZPS - ale, jak słyszymy od zorientowanych osób, faworytem w tej potyczce pozostaje Sebastian Świderski, były reprezentant Polski, a obecnie prezes zarządu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. - Świderski już dziś ma za sobą ponad 60 proc. głosów, choć Czarnecki i jego zwolennicy w to nie wierzą - mówi jeden z rozmówców WP.
Stronnik Czarneckiego: - Szanse są pół na pół, ze wskazaniem na Ryszarda. Nic nie jest rozstrzygnięte.
Co ciekawe, Sebastiana Świderskiego ma nieformalnie popierać wspomniany poseł Kamil Bortniczuk (obaj są związani z Opolszczyzną) z Partii Republikańskiej Adama Bielana. Bortniczuk wkrótce oficjalnie otrzyma nominację na ministra sportu i będzie układał sobie relacje z nowym prezesem. - Pokoleniowo i mentalnie jest mu bliżej do Świderskiego - słyszymy.
Świderski jest też lepiej postrzegany przez świat sportu. Mimo niepodważalnych zasług Czarneckiego, który w związkach sportowych działa od lat.
- Nie ma jednak dziś klimatu, żeby powierzać polską siatkówkę politykowi. To się źle kojarzy, kibice tego nie chcą - mówi jeden z informatorów, wspominając przy tym m.in. niedawne gwizdy na siatkarskich imprezach pod adresem europosła PiS.
Jak słyszymy, niechętna kandydaturze polityka PiS na prezesa PZPS ma być nawet… telewizja Polsat, która jest dziś największym promotorem polskiej siatkówki. - Mówiąc wprost: wizerunkowo Czarnecki może Polsatowi zaszkodzić. Siatkówka jest coraz popularniejsza, a politycy nie są lubiani. Proszę zauważyć, że Czarneckiego nie było na antenie Polsatu od kilku miesięcy, mimo że telewizja to jego żywioł - przekonują nasi rozmówcy.
Wyboru władz związku dokona 90 delegatów wyłonionych przez Zgromadzenia Wojewódzkich Związków Piłki Siatkowej. - Ze spokojem czekam na werdykt delegatek i delegatów - zapewnia Ryszard Czarnecki.
Wybory na prezesa PZPS odbędą się w dniach 27-28 września.
Ofensywa
W tej chwili kandydatów na prezesa PZPS jest siedmiu. Ale w środowisku pojawiają się informacje, że część kandydatów może zrezygnować tuż przed wyborami i poprzeć któregoś z dwóch głównych pretendentów.
Ryszard Czarnecki, zapytany oficjalnie przez Wirtualną Polskę, którego z konkurentów najbardziej sobie ceni, nie wymienia nazwiska swojego głównego rywala, czyli prezesa ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. - Szanuję każdego konkurenta, a szczególnie dokonania Andrzeja Lemka, wybitnego sędziego międzynarodowego. Bardzo cenię prezesa Skry Bełchatów Konrada Piechockiego czy wybitnego reprezentanta Polski Witolda Romana. Wszystkich innych kandydatów również szanuję i każdemu rękę podam, dla dobra polskiej siatkówki - mówi dyplomatycznie polityk PiS.
O prezesurę w PZPS walczy jeszcze obecny szef związku Jacek Kasprzyk. Ma on jednak niewielkie szanse, by utrzymać stanowisko. - Kasprzyk jest zdeklarowanym przeciwnikiem Czarneckiego i można się spodziewać, że poprze Świderskiego - twierdzą nasi rozmówcy.
Mimo to europoseł PiS się nie poddaje. - Czarnecki jest bardzo aktywny, jeździ po Polsce, spotyka się z ludźmi. Obiecuje złote góry, wielkie pieniądze dla siatkówki ze spółek Skarbu Państwa. Nawet bilety na mecz załatwi. Jest w tym wszystkim mocno ofensywny - komentują w nieoficjalnych rozmowach ludzie obserwujący zmagania Czarneckiego.
Europoseł PiS nie traci pewności siebie. - Jestem wiceszefem PZPS od ponad 3 lat. Każdy, kto jest w siatkówce, wie, że jestem skuteczny, inaczej niż inni. Wszelkie inne zarzuty to jest negatywna kampania wyborcza. To nie jest tak, że przyszedłem tu wczoraj - powiedział Wirtualnej Polsce Czarnecki.
Rywalizacja z Sasinem
Jeden z naszych rozmówców zwraca uwagę, że Czarnecki patrzy naprzód - i już dziś myślami jest przy wyborach na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Te planowane są na listopad, choć polityk PiS jest przekonany, że odbędą się dopiero w przyszłym roku. - I tak nie zamierzam w nich startować - zapewnia Wirtualną Polskę Czarnecki (który kilka lat temu starał się o prezesurę w PKOl).
W najbliższych wyborach na prezesa PKOl będzie za to kandydował m.in. Andrzej Kraśnicki, którego ma poprzeć Czarnecki. Jego rywalem zaś - jak słyszymy - ma być Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki, uchodzący za bliskiego protegowanego wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
- Można spodziewać się, że konflikt między Czarneckim a Sasinem przy okazji wyborów do PKOl-u będzie eskalować. Sasin za Czarneckim nie przepada, chociaż oficjalnie się do tego nie przyzna. Obaj mają dziś rozbieżne interesy - mówi nam osoba znająca obu polityków PiS.
Prezesura nie wyklucza kariery europosła? Enigmatyczna zapowiedź
Czarnecki już dzisiaj działa w Polskim Komitecie Olimpijskim, był nawet jego oficjalnym delegatem na letnie igrzyska w Tokio. Od trzech lat zasiada też w Polskim Związku Piłki Siatkowej, jest tam wiceprezesem do spraw międzynarodowych. W Wirtualnej Polsce po raz pierwszy zadeklarował, że jeśli wygra w wyborach na prezesa, to wycofa się z krajowej polityki (nie wspominał jednak - na co zwracają uwagę nasi rozmówcy - o oddaniu mandatu europosła). - Czarnecki na pewno z Brukseli by nie zrezygnował. Wyraźnie mówił o "krajowej" polityce - uważa jeden z polityków PiS.
Czarnecki w polskim sporcie udziela się od niemal trzech dekad. I niezależnie od wyniku wyborów na prezesa PZPS - nic wskazuje na to, żeby miało się to zmienić.