Ryszard Czarnecki ma kontrolować nowego ministra sportu w rządzie PiS. Do końca walczy o prezesurę w PZPS
Na dokładnie tydzień przed wyborami na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej rywalizacja się zaostrza. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki walczy, ale nie jest już faworytem.
20.09.2021 17:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak twierdzą źródła Wirtualnej Polski w środowisku siatkarskim, europosłowi PiS Ryszardowi Czarneckiemu może być trudno zdobyć większość głosów delegatów i pokonać byłego gracza reprezentacji Polski Sebastiana Świderskiego. Polityk - w przypadku porażki - może pozostać pełnomocnikiem PiS ds. sportu i "patrzeć na ręce" przyszłemu ministrowi sportu Kamilowi Bortniczukowi. Choć wciąż nie traci nadziei na wygraną w wyborach na prezesa PZPS.
Kiepski klimat dla polityka
- Ta decyzja to spektakularne pokazanie, jak ważny jest dla naszej partii sport. Zarówno ten masowy, jak i młodzieżowy, szkolny. Chodzi o to, żeby lobby sportowe w naszym obozie było silniejsze, głośniejsze i bardziej efektywne - mówił kilka dni temu w Wirtualnej Polsce Ryszard Czarnecki, komentując decyzję o mianowaniu go pełnomocnikiem PiS ds. sportu (o czym WP informowała jako pierwsza).
Ale faktyczne cele tej nominacji były dwa: zwiększenie szans Czarneckiego w wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej oraz równoważenie wpływów i recenzowanie działań przyszłego ministra sportu Kamila Bortniczuka. - Argument był taki: jeśli sport przejmuje Partia Republikańska, to PiS musi mieć swojego "komisarza" od sportu. Równowaga w przyrodzie powinna być zachowana - twierdzą nasi informatorzy, znający kulisy zmian w rządzie.
Niestety dla Czarneckiego cel pierwszy - a więc prezesura w Polskim Związku Piłki Siatkowej - będzie bardzo trudny do osiągnięcia. W teorii polityk PiS zachowuje szanse - jest jednym z dwóch głównych kandydatów na prezesa PZPS - ale, jak słyszymy od zorientowanych osób, faworytem w tej potyczce pozostaje Sebastian Świderski, były reprezentant Polski, a obecnie prezes zarządu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. - Świderski już dziś ma za sobą ponad 60 proc. głosów, choć Czarnecki i jego zwolennicy w to nie wierzą - mówi jeden z rozmówców WP.
Stronnik Czarneckiego: - Szanse są pół na pół, ze wskazaniem na Ryszarda. Nic nie jest rozstrzygnięte.
Co ciekawe, Sebastiana Świderskiego ma nieformalnie popierać wspomniany poseł Kamil Bortniczuk (obaj są związani z Opolszczyzną) z Partii Republikańskiej Adama Bielana. Bortniczuk wkrótce oficjalnie otrzyma nominację na ministra sportu i będzie układał sobie relacje z nowym prezesem. - Pokoleniowo i mentalnie jest mu bliżej do Świderskiego - słyszymy.
Świderski jest też lepiej postrzegany przez świat sportu. Mimo niepodważalnych zasług Czarneckiego, który w związkach sportowych działa od lat.
- Nie ma jednak dziś klimatu, żeby powierzać polską siatkówkę politykowi. To się źle kojarzy, kibice tego nie chcą - mówi jeden z informatorów, wspominając przy tym m.in. niedawne gwizdy na siatkarskich imprezach pod adresem europosła PiS.
CZYTAJ TEŻ: Ryszard Czarnecki obiecuje miliony na siatkówkę z państwowych spółek. Zareagowała Nowogrodzka
Jak słyszymy, niechętna kandydaturze polityka PiS na prezesa PZPS ma być nawet… telewizja Polsat, która jest dziś największym promotorem polskiej siatkówki. - Mówiąc wprost: wizerunkowo Czarnecki może Polsatowi zaszkodzić. Siatkówka jest coraz popularniejsza, a politycy nie są lubiani. Proszę zauważyć, że Czarneckiego nie było na antenie Polsatu od kilku miesięcy, mimo że telewizja to jego żywioł - przekonują nasi rozmówcy.
Wyboru władz związku dokona 90 delegatów wyłonionych przez Zgromadzenia Wojewódzkich Związków Piłki Siatkowej. - Ze spokojem czekam na werdykt delegatek i delegatów - zapewnia Ryszard Czarnecki.
Wybory na prezesa PZPS odbędą się w dniach 27-28 września.
Ofensywa
W tej chwili kandydatów na prezesa PZPS jest siedmiu. Ale w środowisku pojawiają się informacje, że część kandydatów może zrezygnować tuż przed wyborami i poprzeć któregoś z dwóch głównych pretendentów.
Ryszard Czarnecki, zapytany oficjalnie przez Wirtualną Polskę, którego z konkurentów najbardziej sobie ceni, nie wymienia nazwiska swojego głównego rywala, czyli prezesa ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. - Szanuję każdego konkurenta, a szczególnie dokonania Andrzeja Lemka, wybitnego sędziego międzynarodowego. Bardzo cenię prezesa Skry Bełchatów Konrada Piechockiego czy wybitnego reprezentanta Polski Witolda Romana. Wszystkich innych kandydatów również szanuję i każdemu rękę podam, dla dobra polskiej siatkówki - mówi dyplomatycznie polityk PiS.
O prezesurę w PZPS walczy jeszcze obecny szef związku Jacek Kasprzyk. Ma on jednak niewielkie szanse, by utrzymać stanowisko. - Kasprzyk jest zdeklarowanym przeciwnikiem Czarneckiego i można się spodziewać, że poprze Świderskiego - twierdzą nasi rozmówcy.
Mimo to europoseł PiS się nie poddaje. - Czarnecki jest bardzo aktywny, jeździ po Polsce, spotyka się z ludźmi. Obiecuje złote góry, wielkie pieniądze dla siatkówki ze spółek Skarbu Państwa. Nawet bilety na mecz załatwi. Jest w tym wszystkim mocno ofensywny - komentują w nieoficjalnych rozmowach ludzie obserwujący zmagania Czarneckiego.
Europoseł PiS nie traci pewności siebie. - Jestem wiceszefem PZPS od ponad 3 lat. Każdy, kto jest w siatkówce, wie, że jestem skuteczny, inaczej niż inni. Wszelkie inne zarzuty to jest negatywna kampania wyborcza. To nie jest tak, że przyszedłem tu wczoraj - powiedział Wirtualnej Polsce Czarnecki.
Rywalizacja z Sasinem
Jeden z naszych rozmówców zwraca uwagę, że Czarnecki patrzy naprzód - i już dziś myślami jest przy wyborach na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Te planowane są na listopad, choć polityk PiS jest przekonany, że odbędą się dopiero w przyszłym roku. - I tak nie zamierzam w nich startować - zapewnia Wirtualną Polskę Czarnecki (który kilka lat temu starał się o prezesurę w PKOl).
W najbliższych wyborach na prezesa PKOl będzie za to kandydował m.in. Andrzej Kraśnicki, którego ma poprzeć Czarnecki. Jego rywalem zaś - jak słyszymy - ma być Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki, uchodzący za bliskiego protegowanego wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
- Można spodziewać się, że konflikt między Czarneckim a Sasinem przy okazji wyborów do PKOl-u będzie eskalować. Sasin za Czarneckim nie przepada, chociaż oficjalnie się do tego nie przyzna. Obaj mają dziś rozbieżne interesy - mówi nam osoba znająca obu polityków PiS.
Prezesura nie wyklucza kariery europosła? Enigmatyczna zapowiedź
Czarnecki już dzisiaj działa w Polskim Komitecie Olimpijskim, był nawet jego oficjalnym delegatem na letnie igrzyska w Tokio. Od trzech lat zasiada też w Polskim Związku Piłki Siatkowej, jest tam wiceprezesem do spraw międzynarodowych. W Wirtualnej Polsce po raz pierwszy zadeklarował, że jeśli wygra w wyborach na prezesa, to wycofa się z krajowej polityki (nie wspominał jednak - na co zwracają uwagę nasi rozmówcy - o oddaniu mandatu europosła). - Czarnecki na pewno z Brukseli by nie zrezygnował. Wyraźnie mówił o "krajowej" polityce - uważa jeden z polityków PiS.
Czarnecki w polskim sporcie udziela się od niemal trzech dekad. I niezależnie od wyniku wyborów na prezesa PZPS - nic wskazuje na to, żeby miało się to zmienić.