"Zatrzymując dr. Orlicza zapobiegliśmy przestępstwu"
Przy zatrzymaniu przez CBA lekarza ze szpitala MSWiA, Piotra Orlicza przeciwdziałaliśmy przestępstwu - oświadczył szef Biura, Mariusz Kamiński.
14.06.2007 | aktual.: 14.06.2007 21:24
Kamiński powiedział, że w tej sprawie Centralne Biuro Antykorupcyjne wykonało pod koniec maja "doraźną czynność", a sprawę prowadzi prokuratura. Mieliśmy wiedzę, że może dojść do popełnienia przestępstwa, po konsultacji z prokuraturą wydałem polecenie funkcjonariuszom, by uniemożliwili je i zrobili to skutecznie - powiedział.
Pytany czy chodziło o aborcję, Kamiński odpowiedział: "w bardzo nagłym trybie otrzymaliśmy informację, że może dojść do czegoś takiego". Nie chcieliśmy się tym zajmować, bo nie jesteśmy służbą do tego powołaną, ale nie było czasu by poinformować kogokolwiek z innych służb, że do takiego zdarzenia może dojść - powiedział.
Zapowiedziałem funkcjonariuszom, że nie mają prawa złapać tego człowieka, na gorącym uczynku, bo byłby to zupełny cynizm - dopuścić do popełnienia przestępstwa, by go złapać. Powiedziałem, że mają, gdy wejdzie do willi, gdzie spodziewaliśmy się tego przestępstwa zatrzymać osoby, które tam będą i przekazać je do prokuratury - wyjaśnił Kamiński. Tak się stało - dodał.
Dalej nie zajmowaliśmy się ta sprawą, to policja zabezpieczyła miejsce zdarzenia - powiedział szef CBA.
Dr Piotr Orlicz po zatrzymaniu napisał, że CBA nie postawiło mu żadnych zarzutów, nie został nawet przesłuchany w jakimkolwiek charakterze. Za krzywdzące uznał doniesienia mediów o rzekomym jego udziale w nielegalnym przerywaniu ciąży czy korupcji. Biuro wtedy nie chciało podać żadnych szczegółów akcji i odesłało po nie do prokuratury, na której polecenie - jak podawało - działało.
Orlicz napisał też, że zatrzymany został wieczorem w domu znajomego lekarza, którego odwiedził po jego wielokrotnych prośbach, o konsultację anestezjologiczną. Ostatecznie nie miał okazji udzielić konsultacji żadnemu pacjentowi. Zapewniał też, że nigdy nie dopuścił się jakiegokolwiek przestępstwa.