PolskaZatrzymano sprawcę fałszywych alarmów bombowych

Zatrzymano sprawcę fałszywych alarmów bombowych

Zatrzymano sprawcę trzech fałszywych alarmów bombowych w trzech szczecińskich stoczniach, 22-letniego Remigiusza D. - poinformowano w czwartek na konferencji prasowej w Prokuraturze Okręgowej w Szczecinie. Grozi mu do 3 lat więzienia.

13.07.2006 15:25

Mężczyzna dzwonił z budek telefonicznych w okresie od 2 do 11 lipca tego roku na numery alarmowe, informując o podłożeniu bomb stoczniach. W efekcie ewakuowano ludzi ze Stoczni Szczecińskiej Nowa, Stoczni Remontowej "Gryfia" oraz stoczni "Pomerania". Oszacowane wstępnie z tego tytułu straty w tych przedsiębiorstwach, związane m.in. z koniecznością wstrzymania pracy i ewakuacją ludzi, wynoszą około 2 mln złotych.

Remigiusz D. przyznał się do fałszywych alarmów bombowych.

Po raz pierwszy mężczyzna zadzwonił 2 lipca wieczorem na numer 999 z jednej z budek telefonicznych w centrum Szczecina. Powiedział m.in., że podłożył bombę w Stoczni Szczecińskiej Nowa, by zemścić się za zwolnienie z pracy. Dodał: "Ewakuujcie ludzi. Nie chcę, żeby ktoś zginął". Po tym telefonie - jak poinformował komendant wojewódzki policji w Szczecinie insp. Tadeusz Pawlaczyk - policja rozpoczęła "potężne, wielowątkowe działania operacyjne z zaangażowaniem wszystkich służb kryminalnych", w tym poszukiwania ewentualnego ładunku.

Powtórny telefon mężczyzna wykonał już wieczorem następnego dnia, tym razem na numer 998, już z innej budki na ul. Dubois. Powtórzył informację o bombie, jednak nie sprecyzował, w której stoczni. W związku z tym, podjęto decyzję o ewakuacji ludzi ze wszystkich szczecińskich stoczniach - łącznie ewakuowano wtedy ok. 800 osób.

Ostatni telefon Remigiusz D. wykonał w ubiegły wtorek. Tym razem dzwonił nad ranem, z tej samej budki, co za drugim razem. Mówił, że podłożył bombę w stoczni "Gryfia".

Jak dodał Pawlaczyk, bezpośrednio przy ustalaniu sprawcy pracowało ok. 100 policjantów. Do działań włączono także szczecińskie prewencję i drogówkę. Monitorowano ok. stu budek telefonicznych w mieście. Sprawdzano także inne nagrania z tych aparatów, z których dzwonił informator. Ostatecznie wytypowano go, ponieważ tuż po telefonie informującym o bombie wykonał inny. M.in. po tym śladzie policji udało się ustalić jego personalia.

Policja sprawdza teraz, czy mężczyzna nie był autorem także innych fałszywych alarmów.

Komendant wojewódzki policji podkreślił, że zatrzymanie Remigiusza D. jest przestrogą dla wszystkich innych, którzy zabawiają się w podobny sposób. Ustalenie sprawcy takich czynów jest kwestią czasu - zaznaczył.

Szef szczecińskiej prokuratury okręgowej Józef Skoczeń poinformował, że zatrzymanemu postawiono zarzut zmuszenia groźbą bezprawną do odstąpienia od pracy. Grozi za to do trzech lat wiezienia. Jak dodał, postępowanie prokuratorskie zmierza jednak w kierunku ustalenia, czy podczas ewakuacji ludzi ze stoczni nie doszło do zagrożenia życia, zdrowia lub mienia wielkiej wartości. Wstępnie należy przyjąć, że sprawca mógł stworzyć takie zagrożenie. W takim wypadku groziłaby mu kara do 8 lat wiezienia - dodał Skoczeń.

Mężczyzna swoje zachowanie tłumaczy kłopotami rodzinnymi, w tym ciążą swej dziewczyny.

Komendant Pawlaczyk poinformował, że policja wystąpi na drogę cywilną w sprawie odszkodowania za poniesione koszty. Dodał, że nie oszacowano ich jeszcze.

Wiceprezes Stoczni Szczecińskiej Nowa Zbigniew Gomułka powiedział, że zatrzymany mężczyzna od końca kwietnia był zatrudniony w stoczni. W opinii swoich przełożonych, "nie sprawiał problemów i był bezkonfliktowy". Pracował jako malarz-konserwator.

Według Gomułki, ewakuacja ludzi ze stoczni przebiegała sprawnie i bez paniki, mimo to, że mieści się ona na kilkunastu hektarach, a nocą pracuje w niej ok. 650 ludzi. Wielu z nich pracuje w tzw. niebezpiecznych warunkach, np. przy użyciu gazów technicznych.

Gomułka potwierdził, że jego firma także wystąpi o odszkodowanie za poniesione straty. Dodał, że ewakuacja przeszkodziła w wykańczaniu statku, który miał być zdany armatorowi.

Decyzja o ewentualnym areszcie Remigiusza D. ma zapaść w piątek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)