Zatłukli psa kołkiem, bo "sprawiał kłopoty swojej pani"
Lucyna W. nie mogła poradzić sobie z wychowaniem psa, więc poprosiła dwóch mężczyzn o zabicie czworonoga. Mężczyźni wykonali polecenie. Zatłukli mieszańca kołkiem, a później zakopali. Sąd w Lubartowie skazał całą trójkę.
Do przestępstwa doszło w sierpniu ubiegłego roku w Nowej Wsi. Pies zginął, bo stwarzał kłopoty swojej pani. - Jeden ze skazanych mówił, że pies zaatakował kurę, zagryzł innego psa - opowiada Anna Gębal, prezes Sądu Rejonowego w Lubartowie. Lucyna W. postanowiła pozbyć się kłopotu. Namówiła dwóch mężczyzn do zabicia zwierzaka. Mężczyźni nie mieli żadnych oporów. W czasie śledztwa zapewniali, że wcale nie chcieli się znęcać nad czworonogiem, ale tylko go zabić.
W kwietniu tego roku sąd skazał całą trójkę oprawców. Ani jedna osoba nie dostała kary więzienia w zawieszeniu. Lucyna W. musi zapłacić 1200 zł grzywny. Dwóch egzekutorów: Tadeusz T. i Andrzej W. będzie musiało odpracować swoje winy. Sąd kazał im nieodpłatnie pracować na cele społeczne, po 20 godzin miesięcznie. Ta kara ma trwać przez osiem miesięcy.
- To bardzo dobre rozwiązanie. Sprawcy na własnej skórze odczują, że zrobili coś złego i muszą za to odpokutować, albo płacąc z własnej kieszeni, albo pracując publicznie - mówi Elżbieta Tarasińska z lubelskiego Animalsa i dodaje: - Ideałem byłoby, aby w przyszłości sądy wysyłały sprawców podobnych przestępstw do pracy w schroniskach dla zwierząt. Niech takie osoby zobaczą, jaką niedolę cierpią te biedne stworzenia. Cała trójka skazanych musi także zapłacić nawiązkę na rzecz lubelskiego Animalsa. Lucyna W. 500 zł, a jej wspólnicy po 300 zł.
Obrońcy praw zwierząt stoją na stanowisku, że roboty społeczne są dla takich osób bardziej dolegliwą karą niż warunkowe pozbawienie wolności. Jednak w ostatnich dwóch latach sądy częściej orzekały wyroki w zawieszeniu.
W latach 2009-2010 lubelscy prokuratorzy zajęli się 208 sprawami dotyczącymi przypadków naruszenia ustawy o ochronie zwierząt. Ze statystyk sporządzonych przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie wynika, że co trzecia sprawa, która trafia na biurko prokuratorów kończy się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu.
Składy orzekające najczęściej wydają wyroki pozbawienia wolności w zawieszeniu. - W ciągu czterech ostatnich lat tylko raz spotkałem się z przypadkiem orzeczenia kary bezwzględnego więzienia za zabicie zwierzęcia. Taką karę otrzymał mężczyzna, który wcześniej dopuścił się podobnego czynu - mówi Zdzisław Małysz z Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt.
Małysz stoi na stanowisku, że najlepszy skutek resocjalizacyjny przyniesie obowiązek odpracowania kary przez skazanych. Taki wyrok w 2009 roku wymierzył Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim mężczyznom oskarżonym o zadanie psu kilku ciosów siekierą. Hubert K. i Jerzy D. musieli odpracować 20 godzin miesięcznie przez rok.
- Jest spora szansa, że taka osoba szybciej zrozumie swój błąd, gdy odczuje karę na własnej skórze - dodaje Małysz.
34 akty oskarżenia
Z 208 spraw dotyczących naruszeń art. 35 ustawy o ochronie zwierząt, prokuratury okręgu lubelskiego skierowały do sądów 34 akty oskarżenia.
W ciągu dwóch lat (2009-2010) najwięcej było przypadków umorzenia postępowania (92 sprawy) z powodu niemożności wykrycia sprawcy. Ponadto w stosunku do 69 spraw śledczy decydowali o odmowie wszczęcia postępowania. Na koniec ubiegłego roku 13 spraw wciąż było w toku.
NaSygnale.pl: Śmierć na polu - rolnik nie miał szans