PolskaZastrasza pracowników, bo ujawnili aferę w pogotowiu

Zastrasza pracowników, bo ujawnili aferę w pogotowiu

Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz grozi osobom, które pomogły dziennikowi "Polska" ujawnić tzw. aferę karetkową. Zapowiada, że obniży im pensje i zabierze premie. Gazeta dotarła do taśmy z nagraniami z jednego z zebrań. - Jak ktoś szczeka na firmę, to ja też zgłoszę go do prokuratury - grozi na niej męski głos, prawdopodobnie dyrektor Borowicz.

Sprawa dotyczy afery opisanej przez "Polskę". Gazeta ujawniła, że 13 października dyrektor Borowicz wysłał erkę (nazywaną fachowo karetką systemową), by z Tarnowskich Gór przywiozła do Katowic na kościelne uroczystości z okazji święta ratowników medycznych emerytowaną dyspozytorkę. Karetka była wyłączona z użytkowania niemal półtorej godziny.

Wykorzystanie erki jako bezpłatnej taksówki było tylko czubkiem góry lodowej. Dzięki związkowcom z WZZ Sierpień '80 i ze Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego dziennik ustalił, że erki, które mają służyć pogotowiu do ratowania życia pacjentów w najcięższych przypadkach, były używane do celów komercyjnych. Za pieniądze wożono nimi na badania osoby osadzone w miejscowym areszcie oraz pacjentów szpitali.

Szef pogotowia postanowił się zemścić na pracownikach, którzy nie mogli milczeć, widząc nieprawidłowości. - Dyrektor zastraszał pracowników, chciał tuszować aferę, zrzucić winę na dyspozytorkę. Robił śledztwo, kto poszedł z informacjami do mediów. Na koniec zwołał zebranie, na którym on i jego pretorianie jak za PRL-u potępili tych, którzy odważyli się mieć inne zdanie - opowiada "Polsce" Marian Staniszek, szef Sierpnia '80 w pogotowiu. Jego słowa potwierdzają nagrania.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)